Uliczny festiwal jedzenia
kwietnia 08, 2014To polska nazwa jak dla mnie dużo ładniejsza, niż oryginalna angielska Street Food Festiwal, ale nie ja o tym decyduje, no na swoim blogu mogę, więc opowiem Wam o niedzielnym ulicznym festiwalu jedzenia, który w minioną niedzielę zawitał do mojego miasta po raz drugi. Na pierwszej zimowej edycji nie byliśmy, więc wiosennej nie mogliśmy odpuścić, tym bardziej, że pogoda dopisała. Na festiwal wybraliśmy się pięta palec, jak się okazało kiedy dotarliśmy na miejsce Szczypcie się wszystko pomieszało i docelowe miejsce festiwalu odbywało się od Szczyptowego miejsca z jakiś kolejny km, ale głodni nie miłosiernie i bliscy już celowi postanowiliśmy iść dalej, w końcu już widziałam te burgery przed oczami, to jak mogłam odpuścić. Teraz. Doszliśmy. Na miejscu ogrom ludzi, w kolejkach czekający by złożyć zamówienie na swojego burgera, ludzie już konsumujący swoje jadło na trawnikach, przy stolikach, po prostu wszędzie.
Ale ja tu o burgerze i o ludziach wyskakuje, a nic nie wspomniałam cóż to jest ten uliczny festiwal jedzenia.
Uliczny festiwal jedzenia ma za zadanie pokazać "jedzenie w biegu" pok kątem smacznego, zdrowego i sycącego jadła. Na łódzki festiwal ulicznego jedzenia zjechały się również food trucky, dzięki którym
zaprezentowały się aż 22 restauracje na kółkach z całego kraju. Dodatkową atrakcją
Festiwalu była wystawa nowoczesnej zastawy stołowej przygotowana przez
studentów Pracowni Form Złotniczych ASP w Łodzi (której nie widzieliśmy).
A czego można było spróbować:
- były belgijskie frytki i to nie z mrożonych ziemniaków, a ze świeżych z różnymi sosami, że głowa mała
- były burgery ze 100% wołowiny również świeże smażone razem z opiekaną bułką, sosami, ogórkiem, sałatą, serem i co dusza chciała
- były smażone kurczaki z frytkami i sałatką Colesław taki zestawik pochłonęła Lulcia, a uszy aż się jej trzęsły
- była pida orginalna włoska ja miałam przyjemność ją skosztować z grilowanym kurczakiem, serem pleśniowym, pomidorkami sherry i rukolą
- były tortille
- był humus, słodkie babeczki, ciasteczka i ciasta wegetariańskie kanapki, makrony, naleśniki, sushi, tarty, soki i kawa i już sama nie pamiętam co jeszcze, ale dla każdego coś dobrego się znalazło
Co jedliśmy też już wiecie, choć mieliśmy nie odpartą pokusę na burgera, ale kolejka nas zniechęciła, więc obyło się bez burgera tym razem, może na następnej edycji.
7 komentarze
Uwielbiam takie wydarzenia:). Choć w moim mieście zdecydowanie ich brakuje:(.
OdpowiedzUsuńO tak!! My też byliśmy! Fantastyczna sprawa! ;P
OdpowiedzUsuńMakola pochwal się co jedliście :)
UsuńSwietna akcja ... poszlabym tam z przyjemnoscia :)
OdpowiedzUsuńWow! I ja z chęcią odwiedziłabym takie targi;)
OdpowiedzUsuńZgłodniałam ... Mój mąż by tam siedział cały dzień !
OdpowiedzUsuńChętnie bym się wybrała na taki festiwal. Zgłodniałam :o)
OdpowiedzUsuńSkoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.