Rośnie nam strojnisia, bez dwóch zdań :) Na topie są ubrania, gumki do włosów, opaski, spinki, a ostatni hit takie male buty. Lulcia swoją garderobę przegląda z milion razy na dzień. A z jej pokoju słychać tylko zamykanie i otwieranie szuflad od komody. A kiedy rodzicielka wchodzi do pokoju Lulcia tłamsi swoje szmatki w ręku i słyszę dobitne "Mama ić", a mnie krew zalewa bo po raz enty muszę układać jej ciuszki, pomału już tym rzygam, bo w szufladach jest kipisz, a i ciuszki walają się po całym mieszkaniu, tu kiecka, tam skarpetka. Ostatnio jednak po mega fochu jaki strzeliła gdy po raz kolejny jej zwróciłam uwagę, że się nie przebieramy, że nie grzebiemy w ubraniach, był sprawdzian sił, zademonstrowanych przez moją pierworodną, w pojedynku tym zwyciężyła rodzicielka. To jednak na laurach Lulcia nie spoczęła i jak tylko w drzwiach wejściowych po powrocie z pracy pojawił się tatuś zaczęła urabianie, tata jednak twardy był i przyjął ten sam front co mama. Więc na jakiś czas mamy spokój zobaczymy na jak długo.
Ale teraz rzecz będzie o takich małych butach. Historia o takich małych butach miała swój początek w sobotę na działce. Babcia na nogach japonki, mama na nogach japonki, tata na nogach japonki, a Lulcia japonek brak. Mama na działce lubi latać boso tak więc japonki zdjęła, ale długo nie stały, bo chwile po tym wylądowały a nóżkach Lulci. I się zaczęło spacerowanie w japonkach, oddać nie chciała. I ciągle powtarzała
"Takie male buty pupi" odpowiednio pokazując rączkami jakie buty mają być małe.
Mama obiecała, że jak wrócimy do domu rozejrzymy się za takimi malymi butami. Wyprzedziła nas w tym nasza kochana babcia i w poniedziałek o 17 była u Lulci z jej nowymi malymi takimi butami. Dziewczyny ile radości było z tych butów, uśmiech ma wypisany do dziś. Nauka chodzenia w butach nadal trwa z dnia na dzień idzie coraz lepiej, a buty zajmują honorowe miejsce zaraz przy łóżku Lulci. Pierwszego dnia w poniedziałek Lulcia chciała w butach iść spać :) W butach chodzimy tylko po domu, bo nie wyobrażam sobie by chodziła w nich po ulicy, nogi by się jej powykręcały, bo co tu wiele mówić buty nie są najodpowiedniejsze dla takiego małego dziecka. Po za tym sztuka chodzenia w nich nie została jeszcze opanowana wciąż kurczy paluszki tym samym przytrzymując butki choć mama tłumaczy, żeby luźno je trzymała, ale chyba boi się, że je pogubi.