wspomnki ciążowe

lipca 15, 2013

Ostatnio coraz częściej czytam na blogach o nowych ciążach, o wspominkach ciążowych już mam dzieciatych, więc i ja postanowiłam cofnąć się do wspomnień kiedy to ja byłam z brzuszkiem, mimo, że od tego czasu upłynęło już ponad 2 lata.
Zobaczymy jak wyjdzie mi w praniu czy ogarnę ten temat w jednej notce czy będzie ich kilka ?

Zacznę od samego początku. W związek małżeński wstąpiłam w czerwcu 2009 roku i pamiętam, że miałam w tym czasie zaraz po ślubie straszne parcie na dziecko. Mój mąż parcia tego nie odczuwał, więc decyzja o dziecku została mimo mojego wielkiego smutku odłożona w czasie, bo w końcu ma to być decyzja obopólna. I tak decyzja przesunęła nam się o rok w czasie. Po powrocie ze słonecznego Cypru  w 2010 roku zakasaliśmy rękawy i do pracy :) Udało nam się nad wyraz szybko bo za pierwszym razem. I tak w październiku pamiętam jak dziś. Czułam się grypowo, wszystkie mięśnie mnie bolały, miałam stan podgorączkowy więc mówię, że choróbsko gwarantowane, mimo kolejnych dni grypa na horyzoncie się nie pojawiła. W rozmowie z moją przyjaciółką pamiętam jak jej opowiadałam o swoim złym samopoczuciu, ona wypaliła, że może jestem w ciąży i wtedy nie wiedziałam jeszcze, że ma rację. Nadszedł weekend, pamiętam szliśmy do mojej przyjaciółki na imprezę, gdzie były %, @ jeszcze mi się nie spóźniał, ale mimo wszystko postanowiłam zrobić test by wiedzieć czy spożywać % czy nie. Mąż pobiegł do apteki, tuż przed wyjściem poszłam zrobiłam co trzeba było zrobić i po kilku minutach ujrzałam dwie czerwone, wyraźne kreseczki, podreptałam pokazałam mężowi, a on z niedowierzaniem, że chyba test popsuty i że trzeba zrobić kolejny. Kolejny wyszedł tak samo, tak więc z radością mnie wyściskał, wycałował i poszliśmy na imprezę. Moja przyjaciółka i jej mąż byli pierwszymi osobami, które dowiedziały się o moim błogosławionym stanie. Z decyzją o poinformowaniu rodziny mieliśmy czekać do końca I trymestru, ale nie wytrzymaliśmy i w listopadzie w 2 mc poinformowaliśmy o fakcie rodzinę. I tak zaczął się mój 9 mc stan oczekiwania.
Ciąża przebiegała mi fantastycznie nie miałam okazji doświadczyć mdłości, jedynie miałam wilczy apetyt, jadłabym non stop, kiedy waga szła w szybkim tempie w górę ( w sumie podczas całej ciąży przytyłam 18 kg ), przystopowałam i dla zabicia głodu jadłam surową marchewkę.
Pamiętam naszą pierwszą wizytę, na której mieliśmy podglądać maleństwo. Pierwszą gafę jaką ze stresu zrobiłam to położyłam się w gabinecie na leżance z odsłoniętym brzuchem, w oczekiwaniu na USG lekarz do mnie, że nie to za wcześnie na USG przez brzuch, ja ze zdziwioną miną to jakie będzie to USG i wtedy mina lekarza mi odpowiedziała jakie. Mąż był razem ze mną trzymał za rękę i z niecierpliwością wypatrywaliśmy na ekranie naszego brzdąca, a tu myk taki, że lekarz jeździł w każdą stronę i z niedowierzaniem stwierdza, że nic nie widzi, pyta kiedy ostatni @ i nagle, gdzieś strasznie nisko ukazał mu się widok dzidziola, który się tak schował i tak umiejscowił, że w swojej długoletniej karierze lekarz takiego ułożenia nie widział. Zdjęcia nie udało się zrobić, bo było w tym położeniu trudne, bo ciężko było dotrzeć tam. Pierwszy trymestr przeszłam bez większych rewelacji, jedynie byłam strasznie senna spałam non stop, chodziłam spać o 19 by móc funkcjonować rano w pracy. W pracy pracowałam 4 godz ze względu na pracę przy komputerze. W drugim trymestrze zaczęły mi się straszne bóle głowy zwróciłam się z prośba do lekarz o zwolnienie po czym usłyszałam, że lekarz nie ma podstaw by wypisać zwolnienie zdrowej ciężarnej i tu czara goryczy się przelała zmieniłam lekarza. W sumie dziś nie wiem czemu poszłam do lekarza z ciążą nie swojego chyba perspektywa ładniejszej przychodni prywatnej, która miała umowę z NFZ, a nie starej przychodni mojego lekarza.  I to była moja najgorsza decyzja zmiana lekarza. Na szczęście zmieniłam w porę i dziękuje za to. Zwolnienie dostałam od ręki, zero gadki. I tak przyszła pora na kolejne USG połówkowe tu zdjęcie nam się udało otrzymać, dzidziol zdrowo rósł i się rozwijał, płeć nie znana, nie chcieliśmy znać od samego początku. Kolejne USG to 3D-4D gdzie nasza dzidzia się do nas uśmiechała, została przebadana, przemierzona na wskroś, płeć tatuś chciała poznać, ale nie została ujawniona, bo pokazał nam dzidziol swoje pośladki i w sumie dobrze bo chciał tatuś się wyłamać, zdjęcie z tego USG profilu było ciężkie do zrobienia, bo dzidziol się strasznie chował. W połowie ciąży poczułam pierwsze ruchy kiedy w nocy o 1 kładłam się spać do łóżka poczułam bulgotanie w brzuszku takie jak by ktoś włożył słomkę do wody i dmuchał, z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień ruchy zaczęły przybierać na sile. Pamiętam jak pod koniec ciąży zgadywaliśmy z mężem co za część ciała wystaje z brzuszka :) Dzidziol nie lubił jak ktoś obcy po za rodzicami głaszcze brzuszek zaraz to wyczuwał i przestał wierzgać :) Kolejne trymestry upływały miło i przyjemnie jedyną okropną, nie przyjemną dolegliwością pod koniec ciąży była zgaga i to tak straszna, że pamiętam spałam na siedząco i paliło mnie po wszystkim, i nic nie pomagało istna masakra i częste wizyty w toalecie. Zachcianek ciążowy nie miałam w sensie dziwnych jedynie nie mogłam darować sobie lodów waniliowych lub śmietankowych, które pochłaniałam w hektolitrach. Z USG nie przesadzaliśmy jednak do końca to moim zdaniem ok wpływu nie ma tak więc 3 były każde na jeden trymestr ciąży i w zupełności wystarczyły, badania podstawowe, bez żadnych prenatalnych, bo  w końcu zdrową kobietą przed 30 byłam, za specjalnie do ciąży się nie przygotowywaliśmy jedynie miłość, seks i kwas foliowy i wyszło tak jak wyjść powinno.
I tak trwaliśmy wszyscy w oczekiwaniu na 30 czerwca 2011 roku.

Szczypta o Mnie

Może Cię zainteresować również

11 komentarze

  1. :) podziwiam za cierpliwość :D ja nie mogę się doczekać kiedy poznam płeć, abym mogła bardziej osobowo zwracać sie do brzuszka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna przygoda i wielkie oczekiwanie, obstawianie kto w brzuszku siedzi, wielkie ??? jak to nie znacie płci, a no tak to. Myślę, że w drugiej ciąży też będziemy czekać do końca i płci nie będziemy chcieli poznać :)

      Usuń
  2. drugie?? już myślicie??heh śliczne wspomnienia :) jak podejmiemy decyzję o drugim, to też będzie Ąteczko, albo wymyślimy jakąś inną nazwę, i też ciążę będziemy przeżywali poza światem wirtualnym :) ewentualne dzieci chcemy traktować tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. valium myśli i rozmowy o drugiej dzidzi coraz częściej się pojawiają, ale jeszcze chwila, nie teraz, zaraz :)

      Usuń
  3. Piękne wspomnienia... i ja również podziwiam za to, że poskromiliście ciekawość i dopiero przy narodzinach dowiedzieliście się, że Córcia;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnie sie tak wspomina. Podswiadomnie wrocilam do dnia, w ktorym to ja zrobilam test. Kiedys (na dlugo przed ciaza) myslalam,iz chcialambym czekac do porodu z poznaniem plci, maz nawet nie dopuszczal takiej mysli. I w sumie dobrze bo bym nie wytrzymala :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie się czyta takie wspominki nawet jak nie jest się mamą :) Ja zawsze trzymam kciukasy za to by maluszek najpierw zdrowo rósł w brzuszku, a potem poza nim. Bo jestem takim przypadkiem, że dziadkowie, mama, tata zdrowi. Mama rodziła mnie mając 27 lat. Dostałam 10 pkt w skali Apgar. Problemy zaczęły się po 2 roku życia. W wieku 9 lat dopiero mnie prawidłowo zdiagnozowano - choroba genetyczna. Lekarze tłumaczą to tak, że po prostu na poziomie zapłodnienia DNA nagle zaczęło się źle dzielić, dlatego rodzina zdrowa cała i tylko ja jedna z genetycznym błędem. Niech zdrowo rośnie Twoja córcia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 30 czerwiec? moje imieninki :) piekne wspominki... :) i podziwiam za nieujawnienie plci... ja tak nie moglam, ciekawskie jajo jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I ja pamiętam to straszne choróbsko które przypałętało się do mnie właśnie w dzień zrobienia Bety ...jaj

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale fajnie :) też lubię czytać takie wspominki, zwłaszcZa z takim finałem :) zazdroszczę udanej pierwszej próby, oby ta druga była też taka owocna, czego oczywiście życzę kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach wspominki. U nas tez tylko 3 zalecane usg były. i pamiętam jak po usg pokazaliśmy Rodzicom rózowy kapelusik a Mama wykrzyknęła, ze chłopiec hehe:) Tak jej się poplatało:) I u nas coraz częściej rozmowa o rodzeństwie dla Oliwki...;)

    OdpowiedzUsuń

Skoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.

Archiwum

Flickr Images