o wyzwaniu
lipca 12, 2013Będzie o wyzwaniu moim osobistym, które podjęłam z początkiem marca tego roku. A cóż to za wyzwanie otóż to założyłam sobie cel zrzucenia kg, których na końcie miałam zbyt dużo i źle bardzo źle mi z tym było szczególnie mnie do tego zmotywowały słowa mojej kochanej mamy cytuję"siedzenie Ci urosło" bezcenna szczerość matki, którą sobie cenię. I tak mąż też chciał powrócić do formy trochę podrasować biceps i brzuszek, więc zaczęliśmy się ostro rozglądać za siłownią. Siłownia była już wybrana, czekaliśmy na jej wielkie otwarcie. Ale na pewnej imprezie od słowa do słowa podrasowania formy mojego męża, a zrzuceniu zbędnych kg w moim przypadku, zgadaliśmy się z naszym kumplem, który ma domek jednorodzinny, a w owym domku swoja prywatną siłownię i nie małe doświadczenie w treningach, którego ja potrzebowałam (trenował karate). Po ustaleniach, przybiliśmy piątkę i rozpoczęłam wyzwanie z kontem 67 kg. Mój ambitny plan zakładał zrzucić 7 kg, a w marzeniach miałam swoją idealną wagę 55 kg. Na dietę restrykcyjną nie przeszłam, słodycze od czasu do czasu nadal jem, chipsom powiedziałam papa, zamiast nich są pestki dyni. Jedynie białe pieczywo zastąpiliśmy ciemnym, zamiast ziemniaków na obiad kasza i ryż, dużo warzyw i wody do picia i najważniejsze brak posiłków po 18, ostatni posiłek do godz 18. Oj na początku było ciężko z tym nie jedzeniem po 18, bo do tej pory mój tryb życia wyglądał w ciągu dnia coś przekąsiłam, kiedy Luli położona do łóżka, mama napychała się kanapeczkami z wędlinką, majonezikiem etc. Ale powiedziała A to trzeba powiedzieć B. Po miesiącu organizm się przestawił na nowy tryb jedzeniowy. O mojej wydolności na siłowni szkoda gadać. Na początku na bieżni nie byłam w stanie przechodzić w szybkim tempie 10 min, a dziś biegam 30 min i jest ok. Po pierwszym miesiącu waga nawet nie drgnęła byłam załamana trening 3 razy w tygodniu, a tu zero rezultatów, kolega mój osobisty trener tłumaczył, że tak może być, że woda w organiźmie się zatrzymała, że mam sobie dać 3 miesiące i mam nie rezygnować, nie poddawać się, choć byłam bliska rezygnacji, dałam sobie czas 3 miesiące. I tak w kolejnym miesiącu waga spadła i jak już zaczęła spadać tak zaczęły lecieć kg. I dziś na końcie - 9kg z początkiem lipca moja waga wskazywała 59,3 kg. Tak więc do mojej idealnej wymarzonej wagi pozostały 4 kg, a swój założony cel osiągnęłam straciłam 7 kg :) Mąż oczywiście do formy też wrócił. I tak we dwójkę kroczymy wspólnie za rękę. Czy widać ? Ludzie widzą. Ostatnio szef powiedział jejku jaka z Ciebie chudzinka, koledzy i koleżanki również, mama też, która teraz mówi daj już spokój z tym odchudzaniem wystarczy za chuda jesteś hahah trudno mamie dogodzić.
Zapomniałam wspomnieć, że do dbania o moją formę doliczyć należy jazdę na rowerze, dużo jazdy codziennie do pracy i z, po zakupy, na siłownie, etc.
Trzymajcie mocno kciuki za moje dalsze sukcesy :)
Szczypta o Mnie
24 komentarze
super! podziwiam samozaparcie i gratuluję rezultatów! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję postępów :) Ja z kolei walczę w drugą stronę,ale nie bardzo mi to tycie idzie. Małe info - ryż jest bardziej kaloryczny niż ziemniaki.
OdpowiedzUsuńAle co do kaloryczności masz rację, ale widz polega na tym, że 100 gr ryżu się najem, a 100 gr ziemniaków już nie więc patrząc pod kątem ilości zjedzenia na obiad i przede wszystkim dostarczenia energii organizmowi to zdecydowanie ryz lepiej wypada, na dłużej z niego starczy mi energii i ma lepsze wartości odżywcze więcej białka, a mniej tłuszczu jak ziemniaki.
OdpowiedzUsuńCzyli dla mnie też dobrze :) jak zjem tyle samo ryżu co ziemniaków to więcej wędruje do organizmu :)
UsuńNo brawo mama ;) ja po swojej ciąży (po 4 miesiącach) wzięłam się za siebie, chodź przed ciążą chodziłam przez 5 lat na fitness to kondycja "po" ciąży była kiepska i przebiegniecię 5 km było wyczynem. Teraz mój rekord to 20 km pobity 2 lipca (prezent dla moich księżniczek z okazji ich urodzin) Co prawda moja aktualna waga to 45 kg czyli nie za duża, ale dobrze mi z nią, kocham uprawiać sport, a Tobie kochana życzę powodzenia i wytrwałości bo wiem jak ciężko :) i za kilka tygodni przeczytamy nowego posta pt " uprawniona waga" :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, z takim samozaparciem niedlugo na pewno osigniesz ta upragniona wage. Ja od dawna mysle o fitnesie, ale na mysleniu sie konczy...bo razniej byloby mi z kims chodzic, no i brak prawa jazdy troche mnie jednak blokuje. Nie musze jednak tracic wagi, a wrecz przeciwnie - po ciazy chcialam zostac na 50kg (zeszlam jednak do 47)...chcialabym po prostu pocwiczyc dla plaskiego brzucha i lepszej kondycji :)
OdpowiedzUsuńWow, serdecznie gratuluję!
OdpowiedzUsuńEhh fajnie mi się joggingowało z Mężem. Musimy do tego wrócić. Żeby tylko pogoda była bardziej sprzyjająca.
Nie wierzę w żadne diety cud. Słyszałyście, że słynny dr Ducan stracił prawo do wykonywania zawodu? A takie ochy, achy były w jego stronę.
ROZSĄDEK, ruch i waga będzie spadać :) Takie jest moje zdanie.
Ja o Ducanie to słyszałam same złe rzeczy,że niszczy organizm. U mnie mąż jogginguje od jakiegoś czasu raniutko przed pracą :) ja za leniwa i boję się schudnąć więc tylko wyginam się ze specjalną taśmą :)
UsuńPodobnie jak Ty Natka nie wierzę w diety cud dlatego wielokrotnie podejmowałam wyzwania dietowe, ale maksymalnie wytrzymałam z nimi tydzień czasu i nigdy pożądanych efektów. A dziś ruch, rozsądek i zdrowe odżywianie dały i dają efekty :)
UsuńAleż my Kobiety jesteśmy, jedna chce schudnąć, druga przytyć - no nie dogodzi nam :)
OdpowiedzUsuńAdulka kobiecie nie dogodzisz. Jedna chce schudnąć druga przytyć, jedna ta co ma włosy proste chce mieć kręcone włosy, druga co ma kręcone chce mieć proste, jedna z małym biustem chce mieć większy biust, a druga biuściasta chciałaby mieć mniejszy i jak tu nie zwariować :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSię pomyliłam i skasowałam ;) A chciałam napisać ŚWIĘTE SŁOWA ;)
UsuńJa o Dukanie też nie mam dobrego zdania, mój kolega był na tej diecie u dziś bardzo tego żałuję. Też uważam że dużo ruchu i mniej "fast food"
OdpowiedzUsuńDobry "fast food" czasem nie jest zły
Usuńheh super!! ja ćwiczę z Ewcią :D. staram się 3razy w tyg :) jak Lulincia jeszcze nie śpi, to zawsze mi towarzyszy i nie wiem dlaczego, ale ma ubaw po pachy gdy walczę ze zmęczeniem :D. dieta?? nie robię żadnej. jem co 3h i tyle :) piję i jem wszystko :) jestem w komfortowej sytuacji, bo ważę ciągle mniej niż przed Ąteczkiem :D ludzie dziwnie się patrzą, jak jako metodę na odchudzanie podaję ciążę :D
OdpowiedzUsuńJa podjęłam osobiste wyzwanie w maju...to już 2 miesiące minęły...u mnie waga wyjściowa sporo większa ale o tym może kiedyś ..jak będę chciała się przyznać ;) a Tobie gratulacje i wytrwałości [ czego i sobie życze]
OdpowiedzUsuńa z tym jedzeniem po 18.00 to dietetycy pozwalają. Ważne aby najpóźniej 2 h prezed snem
U mnie przyniosło rezultat jak widac. A coś w tym musi byw końcu w szpitalach, na koloniach, sanatoriach obiadokolacja jako ostatni posiłek jest w okolicach 18 :)Słyszałam i mój osobisty trener w postaci mojego kolegi mi mówił, że jest to ważne bo przed snem zwalnia się metabolizm i organizm potrzebuje czasu na regenerację, a jedzenie to dodatkowe obciążenie :)
UsuńPodziwiam Was wszystkie, które lubicie biegać!No mama Ada to już wymiata:D Moja motywatorka do wszystkiego:D A za Ciebie mocno trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńSuper ! Ja nigdy nie musialam sie odchudzac. Z natury szczuplak jestem chociaz po ciazy powiekszyla mi sie pupa i dostalam oponke,ktorej zamierzam sie pozbyc. Ostatnim razem waga wskazywala 57,5 (przed ciazami 55 kg). Chudnac juz bardziej nie chce,chcialabym tylko wyrzezbic cialo,bo czuje sie tak MAMINIOWATO :) Gratuluje samozaparcia i pieknej wagi !!!! BRAWO MUSIA!
OdpowiedzUsuńWow, super, moje gratulacje! Świetny wynik :)
OdpowiedzUsuńsuper, u mnie spadek wagi spowodowany był stresem a moja idealna waga to też 55kg, do wagi idealnej pozostało 5kg, może by tak wykupić wczasy w starym domu:-)
OdpowiedzUsuńBrawo! i Twoją notkę za przykład biorę bo mi się porządny kopniak w tyłek należy, ze odpuściłam. Czas się znowu wsiąść za siebie!!!
OdpowiedzUsuńgratki ja nie dotrfalam ;-)
OdpowiedzUsuńSkoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.