po szpitalnie

lipca 05, 2013

Już w domu uff nareszcie, moja radość nie do opisania.
Dzięki dziewczyny za wspierasy :*

A teraz do sedna sprawy. Do szpitala poszłyśmy na szczegółowe badania w temacie utrzymującego się u Luli od września kataru, który był przyczyną zapalenia oskrzeli czy płuc i innych infekcji gardłowych. Mieliśmy go wszyscy po dziurki w nosie. Plan był taki, że kładziemy się na 3 dni, które zamieniły się w 5 :(
Sam szpital i jego oddział dziecięcy nie aż taki straszny. Matka łóżko dostała jeśli twardą jak kamień leżankę można nazwać łóżkiem. Tak, tak chodzi mi o taką leżankę jakie kiedyś były w gabinetach lekarski czy pielęgniarskich w szkole, pamiętacie. Twarda, krótka i jak sam s..... nie wygodna. Aż na jednym boku od spania na nim mam siniaka. Oddział bardzo czysty, kolorowe ściany, wesołe lustra nad umywalkami, gdzie wszystkie te elementy lepiej oddziaływują na dzieciaczki, bardzo miły i pomocny personel pielęgniarski i lekarski. Jedna mała świetlico-jadalnia z przystosowaniem stoliczków i krzesełek dla dzieci większych i mniejszych, zabawek troszkę mało.
No ale do sedna pewnie mam przejść, a nie tu o wnętrzach szpitala piszę. Drugiego dnia Luli poszła na pobieranie krwi i umieszczenia motylka na łapce. Motylek oczywiście był tak interesujący, że ciągle przy nim majstrowała i musiał być cały skrzętnie urany. Zalecone póki wyników nie ma inhalacje, a po inhalacji oklepywanie na podusi i to oklepywanie było hitem Luli jak przechodziłyśmy obok zabiegowego wskazywała paluszkiem na poduchę, po za krwią szczegółowe badania moczu i kału. W środę kiedy to miałyśmy wychodzić czekała nas jeszcze konsultacja laryngologiczna i usg brzuszka,zlecone zw względu na przebytą chorobę w wieku 2 mc pamiętacie ostre zapalenie wątroby wywołane wirusem EBV i dość duży wydęty brzuszek. Usg wyszło książkowo więc wątróbka się zregenerowała, a laryngolog już nie diagnoza zapalenie ucha środkowego :( I antybiotyk dożylnie i zostajemy na pewno do piątku.
W piątek ponowna wizyta u laryngologa na szczęście jak widać ucho zdrowieje wydzieliny brak, antybiotyk doustny i jesteśmy w domu.
Co po za tym ze szczegółowych badań pod kątem alergii nie wyszło nam nic więc katar alergiczny nie jest. Więc już sama zgłupiałam z jednej strony git, ale z drugiej skąd on jest. Możliwe jest, że katar powiązany jest z naszym chorym uchem,zobaczymy po leczeniu jak stan nos będzie się kształtował, bo wizyta u laryngologa do odhaczenia.

Sam pobyt w szpitalu jak dla mnie i pewnie dla Luli istna katorga, umęczyłam się jak nigdy. Mała, zamknięta przestrzeń i ciągle na nogach nawet na sekundę nie można spuścić z oczu żywej dwulatki, ciągłe bieganie tłumaczenie, nie ruszaj, nie wyrywaj, nie wolno, nie bierz, nie Twoje ... Zasypianie koszmar wydzieranie się, płacz pierwszej nocy zasnęła o 23:30 po 2 godzinach wałkowania po łóżku przeplatanego płaczem, krzykiem. I nie ważne czy w swoim łóżku czy w "łóżku" mamy. Czułam się w tym szpitalu jak w więzieniu, bo wyjść na siku gdy tylko zamykałam drzwi za sobą syrena na cały oddział się włączała, by iść coś zjeść podobnie, masakra.
Ale już w domciu i tak w własnym łóżku Luli zasnęła błyskawicznie. Mama nadrabia zaległości blogowe,a mąż spisał się na medal mieszkanie czyste, schludne, wyprane, pozmywane gites :)

A jutro weekendowo-weselnie. Luli na wesele idzie do dziadków, a w niedzielę pomaszeruje z nami na poprawinowego grilla, pogoda widać, że dopisze :)
Makijaż, fryzjer zamówione, kiecka wisi i czeka,szpilki stoją i czekają. Mykam jeszcze pomalować pazurki u stópek co by ładnie wyglądały w szpilkach.

Szczypta o Mnie

Może Cię zainteresować również

6 komentarze

  1. Kurcze, to przezylyscie swoje,ale najwazniejsze,ze juz w domu, najwazniejsze,ze razem :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby wyniki wyszły dobrze, żebyście wiedziały skąd te katary. Trzymamy mocno.kciuki i posylamy buzki dla Luli :*

    OdpowiedzUsuń
  3. najważniejsze ze już w domciu i sprawa się wyjasnia. a terazz?udanej imprezki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. najgorsze za Wami, bawcie się dobrze:****

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby wszysto szybko sie wyjasnilo i pozytywnie zakonczylo. Domyslam sie, ze szpitalne realia to nic ciekawego, zwlaszcza z malym dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że już w domu:) mam nadzieje, że i katar pójdzie w sina dal!!!

    OdpowiedzUsuń

Skoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.

Archiwum

Flickr Images