Gdy tragedia czai się tuż za rogiem
lipca 06, 2015Na weekend pojechaliśmy nad jezioro na działkę do mojego brata. Nasza 4-latka zaczyna swoje pierwsze w życiu wakacje bez rodziców. W towarzystwie dziadków i młodszej o rok siostry ciotecznej. Plecak spakowany, wyruszamy w drogę. Sobota minęła nam na harcach w jeziorze, a wieczorem gdy upał dał trochę wytchnienia zrobiliśmy ognisko.
Niedziela. Znów upalna. Zapakowaliśmy się do auta dziewczynki nalegały na lody. Babcia została na działce ze śpiącą Calineczką, a my z dziadkiem pojechaliśmy na lody. Ot taka zwykła niedziela. W drodze powrotnej mieliśmy zahaczyć o szybką kąpiel w jeziorze i wracać. Tak też zrobiliśmy. Plaża nad jeziorem jest mała, kameralna, wchodzimy na nią i widzimy na ręczniku siedzącą samotnie dziewczynkę, mokrą i płaczącą, po za nią były jeszcze dwie dorosłe osoby jedna na molo, druga w wodzie z mniejszym dzieckiem. Naturalnie podchodzę do niej i pytam się co się dzieje. A ona: "że jej tato spadł z materaca co będzie jak on nie wypłynie, ona dopłynęła". Mówiła strasznie chaotycznie. Czuję jak oblewa mnie zimny pot, a w gardle pojawia się klucha. Na spokojnie tłumaczę, że będzie dobrze, nie wiedząc tak naprawdę do końca o co chodzi. Nagle na plaży pojawia się większa ilość osób, jedna kobieta wychodzi z wody, ogólne poruszenie, jest też wśród tych ludzi dziadek dziewczynki, zdenerwowany, biega, krzyczy: "co on powie jej matce". Do głowy niestety zaczyna docierać najgorszy scenariusz. I tak mój mąż pyta się ludzi co się stało, chcemy pomóc. I słyszy, że ojciec pływał na materacu z tą dziewczynką i nagle usłyszeli krzyki dziecka: "tato, tato, ratunku" i dziecko które ledwo sił próbuje dopłynąć do szuwarów by się czegoś złapać. Jeden z mężczyzn natychmiast wskakuje do wody ratować dziecko udało się, a po chwili kobieta płynie szukać ojca dziewczynki, płynie też mój mąż.Ja proszę zgromadzonych ludzi by zabrali dziecko do siebie na działkę, bo jest to społeczność, która się zna. Zabierają dziewczynkę, zostają wezwana pomoc pogotowie, straż pożarna, policja. Chwilę później słychać syreny straż pożarna stacjonuje na drugim brzegu, dmuchają motorówkę i są na wodzie, zaczynają szukać, płyną i wiosłem badają dno, czekają na płetwonurka. Pojawia się po godzinie czasu, nadzieja na znalezienie tego ojca żywego umiera z każdą minutą. Poszukiwania trwają, ja z dziećmi i tatą wracam do domu, mój mąż zostaje by 20 minut później powiedzieć, że ciało ojca wyjęli, reanimowali, ale stwierdzili zgon.
Utonął parę metrów od brzegu, co się stało czy zasłabł tego nie wiemy, ale wiem jedno, że dziewczynka nigdy już nie zobaczy swojego ojca. Szok do dziś nie mogę się otrząsnąć. Bez dwóch zdań woda to żywioł,nie wygrasz z nią i nie ma co z nią zadzierać i mierzyć siły na zamiary. Kąpiąc się podczas tych wakacji okażmy jej respekt i zażywajmy kąpieli z głową, i reagujmy na każdy sygnał. Bo wśród tych ludzi słyszałam jedną kobietę, która z działki tuż przy plaży mówiła: "słyszałam jak krzyczy ratunku, ale nie zareagowałam bo dzieci często się wygłupiają". Wiem, że ta pani by tej dziewczynki nie uratowała, bo by nie zareagowała na jej krzyk. Na szczęście są też mądrzy ludzie, którzy uratowali to dziecko i my bądźmy tymi mądrymi ludźmi.
Zastanawiające dla mnie jest jedno, że odpłynął w bok tak daleko od
miejsca swojego plażowania z dzieckiem na materacu, materac był źle
napompowany strasznie dużo w nim było powietrza, niczym jak balon.
Proszę Was kąpmy się z głową.
Miał tylko 35 lat
11 komentarze
Aż mnie ciarki przeszły. JA też jestem bardzo wyczulona na bezpieczeństwo w wodzie. Nie ufam i nie zaufam nigdy. Niby dobrze pływam ale nigdy nie ryzykuję tym bardziej teraz gdy ma się dzieci, którym się nie wytłumaczy, które nie rozumieją dlaczego mamy czy taty już nie ma ...
OdpowiedzUsuńOjj straszna historia i to zważywszy na fakt, że sami byliśmy nad wodą w tym czasie. Zresztą, widziałam też że spora część plażowiczów piła alkohol. Mam nadzieje, że przynajmniej nie byli to rodzice.
OdpowiedzUsuńBrawo dla Was za reakcję. Pewnie jesteście jeszcze w szoku. A dziewczynki strasznie szkoda, najgorsza jest trauma, która będzie jej towarzyszyć już na całe życie.
Piszę tego posta chyba już 10 raz i co chwilę go kasuję, bo nie wiem co tak na prawdę chcę napisać. Jest to niesamowicie przykre, że mało kto zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakim jest woda. Niby to tylko woda, ale ile ludzi zabrała już na "drugą stronę". Jak to mówi moja kochana Babcia utopić się można w szklance wody i trzeba na nią bardzo uważać. Trzeba, ale dlaczego mimo tylu kampanii ciągle jesteśmy tacy bezmyślni?? Reaguję na każdy płacz i krzyk dziecka. Reaguję na każdy krzyk dorosłego. Jednak jestem jedną osobą spośród miliona niereagujących.
OdpowiedzUsuńBodajże dwa lata temu będąc nad morzem stałam w wodzie pilnując moje Szkraby, średnie fale i nagle ni stąd ni zowąd pojawia się na oko wtedy 4 latek, który bez eskorty dorosłego idzie do wody. Najpierw się rozejrzałam, ale skoro nikt nie reagował na chłopca, który był już w morzu do pasa złapałam za rączkę i zapytałam z kim jest w wodzie. A on na to, że jest sam, bo mamusia rozmawia z jakaś panią, a on się nudzi i idzie się wykąpać. Przerażenie mamy było ogromne, gdy nie spostrzegła syna bawiącego się przy kocu. Jednak mogłoby być już za późno...
Straszne...aż mnie ciarki przeszły.
OdpowiedzUsuń:( Nie mogę nic więcej z siebie wydusić... Współczuję... :(
OdpowiedzUsuńo matko. ma ciary i łzy w oczach. Biedna dziewczynka ;(
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo... Biedna dziewczynka, biedna rodzina...
OdpowiedzUsuńMogę powiedzieć, że pływam dobrze, nawet bardzo dobrze, ale mimo to odczuwam do wody ogromny respekt, nie cwaniakuję, nie daję się ponieść ułańskiej fantazji, ani wjazdom na ambicję pt. "ja nie popłynę? Ja?"
Natalia
Boże, okropna historia... Strasznie żal mi tego dziecka. Będzie miało traumę do końca życia :((((
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać... ogromna tragedia i trauma dla dziecka :(
OdpowiedzUsuńWoda to nie igraszka. Szkoda, że tak wiele osób o tym zapomina i udaje superbohaterów... Straszna szkoda dziewczynki...
OdpowiedzUsuń!!!!!!!!!!!!! Okropność! Boże, co za okrutny jest ten świat... ;( Współczuję tej dziewczynce z całego serca ;(
OdpowiedzUsuńSkoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.