Święta, święta i po świętach

grudnia 27, 2013

Święta, święta i po świętach. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i tak dziś kiedy budzik zadzwonił o 7:15 z trudem zwlekłam się z łóżka z myślą by przeżyć ten dzień w pracy, bo ktoś pracować musi, by ktoś odpoczywać mógł. Ale powróćmy jeszcze choć na chwilkę do Świąt.

O naszych przedświątecznych przygotowaniach wiecie skupione był głównie na stronie kulinarnej były pierniki dużo wcześniej zagniecione i wyszły bajecznie pyszne, był pasztet i chleb, ale nie samym jedzeniem człowiek żyje. W tym roku należę do tych szczęśliwców, którzy pracują cały czas w okresie świąteczno-noworocznym, tak więc pracowałam również w wigilię. Ale to mnie nie zniechęciło do tego by udać się po choinkę, bo niestety z moich planów kupna choinki z Lasów Państwowych wyszło wielkie nic, bo małżownika moja miała ważne spotkanie i się nie udało. I chęci mu odeszły, ale ja się nie poddałam, napaliłam się na to jak dziecko, w życiu nie miałam żywej choinki i w tym roku powiedziałam, że ją przyniosę na plecach, ale choinka żywa będzie. I tak w wigilię z pracy wyszłam 30 min przed wszystkimi by ze wszystkim zdążyć, swoje kroki pokierowałam na jeden z rynków i całe szczęście, że wyszłam wcześniej, bo z choinkami się już zwijali, ale dzięki temu dostałam swoją wymarzoną choinkę za przystępną cenę 40 zł piękny 180 cm świerk kaukaski :) Zapakowany świerk wrzuciłam na plecy i pomaszerowałam do auta, nie był taki ciężki.W domu wparowałam ze świerkiem, w trybie super szybkim została rozebrana nasza sztuczna choinka i przyozdobiłam nasze żywe drzewko, które prezentuje się wybornie.

 Na wieczerzę wigilijną pomaszerowaliśmy do moich rodziców, a tam wigilia razem z dziećmi była na skromne 18 osób, najmłodsza uczestniczka miała 16 miesięcy, a najstarsza 90 lat :) Przystrojenie stołu jak zwykle należało do mnie wyszło mi to ślicznie, punktualnie o 17:30 zasiedliśmy do wigilijnej wieczerzy. Smakowaliśmy i rozpieszczaliśmy nasze kubki smakowe.
A o 19:00 rozległ się długi dźwięk dzwonka, a za drzwiami czekała na nas miła niespodzianka odwiedził nas Święty Mikołaj, niestety Lulcia i tym razem nie odważyła się usiąść na kolanku u Mikołaja. Cwana jednak z niej sztuka, bo kiedy Mikołaj nie patrzył to ona zgrabnie zaczęła mu plądrować w worku z prezentami :) A prezenty trafione jak nigdy :) I tak Lulcia dostała swoją prywatną kuchnię do gotowania wraz z fartuszkiem, klocki Lego Duplo (jeszcze nie rozpakowane wciąż jest inspiracja kuchenką), książeczki, piżamkę, bluzeczkę, lalę, puzzle-domino i tablet w wersji dziecinnej. Mama od Mikołaja dostała cudne leginsy z motywem norweskim i cudne perfumy DKNY by delicious, a tatko koszulę nasz elegancki mężczyzna, spodnie na snowboard. Radość rozpierała każdego z prezentów. Z wigilii do domu wróciliśmy o 22:30 tak było miło, że nie czuliśmy upływającego czasu.
Pierwszy Dzień Świąt rozpoczęliśmy świątecznym śniadaniem, na którym wszyscy chwalili mój pierwszy pasztet :) Po śniadaniu czas na świąteczną drzemkę, by uzbierać siły na dalszą część dnia. Na świąteczny obiad pojechaliśmy do cioci naszego rodzinnego guru kulinarnego. Tym razem na stół wjechała gęś i żeberka w towarzystwie buraczków i zupy pomidorowej z kluskami lanymi, no mówię Wam pychota. I jak to przy stole świątecznym, pogaduchy, wspominki, śmichy i chichy końca nie było.

Drugi Dzień Świąt był wyjazdowy w rodzinne strony małżowinki. Żona była driverem w pierwszą stronę. I tu znów powtórka z rozrywki świętowanie, ucztowanie przy stole. A co ze smakołyków znalazło się u teściowej zupa meksykańska, dorsz w sosie słodko-kwaśnym, sałatki, cista, śledzie, zimne przekąski. I tak siedzieliśmy, ucztowaliśmy, świętowaliśmy za stołem głównie :)

A same święta były cudowne Lulcia była bardzo grzeczna z czego jestem bardzo dumna, przeżywała Święta pierwszy raz baaaardzo świadomie, rozumiała, że Mikołaj, że prezenty, że świętujemy, objadła się śledziami, które bardzo jej smakowały, popróbowała pierwszych swych smakowych nowości, a wieczorem nie mogła zasnąć z wrażenia.
A dziś piątek ostatni tego roku i ostatni dzień pracy i dwa dni wolnego to lubię.

A Wam jak upłynął świąteczny czas pewnie też za stołem :)

Szczypta o Mnie

Może Cię zainteresować również

6 komentarze

  1. Jaka piękna poświąteczna relacja. Za każdym razem jak przychodzę po chłopców do żłobka to Szymonek akurat robi herbatę :) więc z Lulinką na pewno bawili by się świetnie w kuchnię :) aaa perfum dostałaś cudowny..jaki kolor? ja miałam zielone jabłuszko... mmmm.... U Nas Wigilia minęła szybko, w najbliższym gronie ... objedliśmy się za wszystkie czasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miniu słysząc ciągle od Ciebie o tych wspólnych zainteresowaniach naszych dzieci coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu by się zobaczyć, spotkać i zobaczyć jak te nasze dzieci się wspólnie bawią i zobaczyć Was. Ciesze się,że Święta u Was udane. A perfum zielone :)

      Usuń

  2. Oj trzeba sie w koncu zobaczyc.. jeszcze Lulcia mi zauroczy chlopcow I beda sie o nia bic :) aa perfum piekny !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Alez aktywna Wigilia. Super, ze Swieta udane i wszyscy z prezentow zadowoleni :)
    Steffi herbatki co prawda nie robi, ale za to czesto karmi swojego misia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudna Wigilia, a Wy wyglądacie tak pięknie! Mama z Mikołajem - świetnie!
    Choina bajkowa, i taaka duża!
    My mamy malutką, ale też żywą, z czego się bardzo cieszę. Święta minęły stanowczo za szybko, mam trochę wrażenie jakbym 80% czasu spędziła w kuchni. Goście, goście, Emilka pełna energii, pochłaniająca w hurtowych ilościach opłatki:) Ogólnie cudownie, ale jakaś melancholia mnie dopadła, i trzyma po dziś dzień!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam że dopiero dziś, ale nadrabiam dziś moje zaległości blogowe. Relacja ze świat świetna, te perfumy też uwielbiam :) Lulcia jest taka urocza, widać że to bardzo mądra i grzeczna dziewczynka.

    OdpowiedzUsuń

Skoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.

Archiwum

Flickr Images