Basen w parze z masą solną i nowo-starym łóżkiem

listopada 26, 2013

Jak już zapewne wiecie nie lubimy nudy. Lubimy aktywnie spędzać czas, a że nie zawsze się da wyjść na dwór i pobiegać, pohustać się na huśtawce, to trzeba zapewnić inne rozrywki. I tak spędziliśmy weekend. Lulinka jakiś czas temu wyciągnęła z szafy swoje koło ratunkowe do pływania, obowiązkowo kazała je sobie nadmuchać i tak chodziła z tym kółkiem cały tydzień, wkładała je na siebie,  kładła się na podłodze udając, że pływa i ciągle powtarzała papu papu co oznacza kąpać się i tak w sobotę postanowiliśmy pójść na basen. Na basen rodzice aktywnie chodzą, lecz Lulinkę zabieraliśmy kiedy na dworze było cieplutko. A zimą troszkę się bałam, że zachoruje, ale, że chyba kryzys chorowania trzeba po prostu przejść pierwszy rok czy to chodzenia do żłobka czy przedszkola dziecko musi się wychorować my to chyba mamy za sobą, po póki co Lulinka chodzi dzielnie od września non stop do żłobka zdrowa, wyłączając ostatni tydzień września. A rozmawiam z koleżankami, które posłały swoje dzieci w tym roku do żłobka czy przedszkola i ciągle słyszę, że chore, nie domagają, raz kaszel i katar na dokładkę, pochorują tydzień wracają na dwa, trzy dni i z powrotem chorują, skąd ja to znam, przechodziliśmy to w tamtym roku, trzeba ten pierwszy rok przeżyć. Na basenie Lulinka byłą w siódmym niebie, pomoczyła pupkę w wodzie, w jacuzzi, pozjeżdżała na zjeżdżalni i z wody nie chciała wychodzić, ale odmięknięte paluszki od wody ją przekonały. Padnięta i wyczerpana wodnymi harcami wieczorem dziecię zasnęło w mig.

A w niedziele mama w końcu zmobilizowała tatkę, by reaktywować stare szczebelkowe łóżko Luli. I tak zakasaliśmy ręce do wspólnej pracy, Lulinka była pierwsza w pomaganiu, a raczej przeszkadzaniu przy przeróbkach łóżka. Pozbyliśmy się całego długiego boku łóżeczka, tak, że teraz jest otwarte ze swobodnym wejściem i wyjściem z łóżeczka Luli. A wszystko to ma służyć ku temu by zacząć odpieluchowywanie nocne. Tak by Luli w nocy swobodnie wyszła z łóżeczka i zrobiła sisuiu. Jest dana jedna deska podtrzymująca boki i zabezpieczająca przed wypadnięciem Lulci z łóżeczka, mama już obmyśla na tą deseczkę decoupage by ładnie przyozdobić. Pierwsza noc przespana radośnie, bez wypadków.
W niedzielę po pysznym obiadku zaserwowałam placki po zbójnicku z pomocą mojego kochanego męża, który dzielnie ścierał ziemniaki, więc odwalił czarną robotę, a na deser upiekłam drożdżowe rogaliki, jednak z kuchni tak szybko nie wyszłam bo wpadałam na pomysł i zagniotła masę solną. I tu zaczęło się, ugniatanie, wycinanie z foremek od pierników i podjęliśmy się zrobić naszego aniołka z masy solnej inspiracja TU. Wyszedł cudny, do kompletu powstały nasze ozdoby choinkowe, które wycinaliśmy z foremek, robiliśmy dziurki, by móc przewiesić sznureczek i będą wisieć na choince, stworzyliśmy też choinkę z gwiazdek tak jak Wam pisałam o pierniczkach :) Lula bawiła się niesamowicie wycinała z foremek  i malowała jeszcze nie wysuszone wycinanki, więc kolejność odwróciła, ale tym samym proces przyspieszyła, bo są już nie które kolorowe i nie muszą być malowane, a przed nami jeszcze malowanie :) Polecam Wam gorąco masę solną, bo zabawa dla całej rodziny :)










Szczypta o Mnie

Może Cię zainteresować również

14 komentarze

  1. Zaintrygował mnie tytuł notki :) Córcia jaka skupiona :) Zabawa masą solną to sama frajda :) No i ten basen! Wyobrażam sobie jakie dziecię było szczęśliwe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No my na basen aktywnie chodzimy odkąd Lulinka skończyła 6 miesięcy. Polecam :)

      Usuń
  2. Jejku, jaki spokoj i skupienie z jej emanuje ! szok... Szymcio potrafil sie skupic na piernikach minut 20 moze...potem robil wszytko by pierniczki nie wygladaly :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miniu sama była w szoku masa solna ją pochłonęła bez pamięci chyba z 1,5 godziny i Lulci nie było.

      Usuń
  3. my tez powtorzymy nasze twory niebawem, ale najpierw musze sie oczyscic, dom wypucowac aby z przyjemnoscia oddac sie tworzeniu. Wam wyszly cudne ozdoby, ja mam pomysl na stojace Anioly ale nie wiem jak wyjda :) Czekam na efekt ozdabiania :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ozdób choinkowych jestem zadowolona podobają mi się, ale nad aniołkiem musimy jeszcze popracować:) A efektem ozdobionego łóżka z pewnością się pochwalę :)

      Usuń
  4. W przyszlosci i ja planuje bawic sie ze Stefkiem w ten sposob, Poki co jest jeszcze za wczesnie, takie wnioski wyciagnelam jakis czas temu ze wspolnego robienia ciasteczek, ktore naturalnie ladowaly surowe w buzi!!
    Basen to swietna rzecz , choc ja nie plywam :( Latem chodzilisny czesto na do znajomych na dzialkie na basen odkryty. Od dawna planujemy poslac syna na zajecia w wodzie dla maluszkow, tylko, ze takowe odbywaja sie jedynie od jesieni, wiec troche sie boimy o chorobska. Moze na wiosne!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda Ewiczka, że Stefko za mały. Pamiętam jak u nas robiłam pierwsze podchody do zabawy w kuchni z żywym materiałem i kończyło się podobnie jak u Was. Na następny rok :)

      Usuń
  5. My kochamy pracować z ciastoliną, moje dziewczynki potrafią siedzieć, odciskać, kroić, kleić, kruszyć kupę czasu, aż samą mnie dziwić że potrafią być skupione tyle czasu na jednej rzeczy.
    Lulinka jest niesamowita :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, ale Luli skupiona! Niesamowite! My też kochamy klejenie z ciastolinki, ale Emilka ewidentnie woli jak to mama tworzy;)

    OdpowiedzUsuń
  7. heh my w ten weekend będziemy piekły ciasto. Ątusia bardzo interesuje się jak mamunia experymetnuje, to teraz nastąpi jej debiut jako pomocnicy. ciekawe jak nam to wyjdzie. już dawno miałam pytać...jak to się stało, że Nusia stała się Lulinką?? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niusia na tamtym starym blogu była Niusią, a na nowym blogu w nowym miejscu otrzymała inny przydomek. A Lulinka. Lula po prostu wzięła się ze zdrobnienia jej prawdziwego, metrykowego imienia i w domu tak na nią wołamy, ale inkognitowość zachowana jest :)

      Usuń
    2. heh no jest :D już są dwie :D bo z Ątusi też jest Lulinka :D

      Usuń
  8. Popatrz rzeczywiście zupełnie wyleciało mi z głowy zawsze pamiętałam, że Ątusia, Ąteczko i Pralink, a o Lulince zapomniałam. Nie pogniewasz się chyba :)

    OdpowiedzUsuń

Skoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.

Archiwum

Flickr Images