Nasz Dzień Matki, Dzień Dziecka i na dokładkę mamci urodziny
czerwca 03, 2015Za nami Dzień Matki, Dzień Dziecka, moje urodziny i maj przeszły do historii i nie wiedzieć kiedy na kalendarzu pojawił się czerwiec. Ja naprawdę nie wiem kiedy. Czas przelatuje mi przez palce, ciągle go mało, za mało. Blog traktuję trochę po macoszemu, (czego przykładem jest powstająca notka, która tworzy się od 1.06), ale to wszystko jest wynikiem chronicznego braku czasu, bo każdą wolną chwilę, ba ja nie mam wolnej chwil, wszystkie te "moje wolne chwilę" są wypełnione po same brzegi.
Ale cofnijmy się dziś do przeszłości czyli...
Dzień Matki mój pierwszy w roli podwójnej mamy, bo mamą już jestem od 4 lat. Dzień Mamy wyjątkowy, bo moja starsza pociecha w tym roku świadomie wiedziała, przygotowywała się do tego dla niej również szczególnego dnia. Od kilku dni chodziła śpiewała i strasznie była podekscytowaną tym, że do żłobka przyjdą rodzice na występy. Śpiewaniu nie było końca, a słowa piosenki "Kocham Cię Kocham Mamo, wiem że Ty czujesz to samo" to niezły wyciskacz łez, a kiedy je słyszysz od swojej córeczki, która mocno się wtula w Ciebie i jeszcze mocniej zaciska rączki na Twojej szyi, to uwierz, że trudno się nie rozkleić. Kiedy słyszysz "Kocham Cię Mamuniu Ty moja jedyna", kiedy małe usteczka fundują Twoim buziaka i słyszysz "mmm, ale słodki, pyszny buziak", to wiesz, że jesteś całym światem dla tej małej-dużej istotki i choć czasem się na siebie pozłościmy to jak w tekście naszej piosenki "żadna burza nie oddali nas od siebie". Nie ma co z prezentem moja starsza pociecha trafiła. Takie występy, śpiewy to miód na moje serce. A nie chwaląc się ma moje dziecko talent muzyczny. Chcę to wykorzystać i od września Lulcia idzie na zajęcia z baletu jeśli jej się spodobają to zostanie jeśli nie, będziemy szukać dalej. Ale odbiegłam od tematu, więc wracając do Dnia Mamy.
Dzień Matki dla mnie wyjątkowy i bardzo szczególny w tym roku, bo pierwszy w roli podwójnej mamy, pierwszy z moim maleńkim cudem, który dziękuje Ci Boże jest z nami, że mimo tego ile przeszliśmy, ja ona, wszyscy jesteśmy tu i teraz, czuję jej oddech na swoim policzku, wiedzę jej uśmiechniętą buźkę podczas snu, mały łepek kiwaczek, jej maleńkie rączki, które wbrew wszystkiemu mają dużo siły do łapania się za maminy palec, bądź stanik podczas karmienia, słyszę jej płacz, który jest lekiem na całe zło i za każdym razem gdy wracam do tamtych dni myślami łzy napływają mi do oczu, bo mogło jej z nami nie być.Dziękuje Ci Boże za nią :*
Kocham Was dziewczynki :*
Szczyptowa mama w maju świętowała swoje urodziny. A oto co otrzymała od swojego osobistego męża i córek własne, osobiste, wyśnione Lilou. Wózek, bo w końcu jestem mamą, na wózeczku znajdzie się grawer moich dziewczynek i motylka, bo uskrzydliłam swojego męża, swoją miłością ta mi powiedział wręczając prezent. Tortu nie było, będzie na urodziny Lulci, które wypadają w czerwcu. Było za to ciasto rabarbarowe.
Dzień Dziecka zaczęliśmy już świętować w weekend, a że w naszym mieście było w czym wybierać, postawiliśmy na osiedlowy festyn. I to co na takich festynach musi być nr 1 dla Lulci to dmuchany zamek, trampolina i malowanie twarzy. Uff wszystko było, więc Lulcia zadowolona. Pomijam fakt, że w bardzo kulturalny sposób Lulcia ominęła długą kolejkę do malowania buziek, mimo, że mamcia kolejkę zajęła, Lulcia się kręciła wokół pań malujących i jak się w pewnym momencie miejsce zwolniło, przycupnęła dupką na krzesełku (bez dwóch zdań w życiu nie zginie da radę dziewczyna) i zaczęła wyjaśniać co ma znaleźć się na buźce, tym razem była motylkiem. Tak było w sobotę, w niedzielę całą rodziną chcieliśmy odwiedzić zoo jednak skutecznie nas do tego zniechęciła kolejka na 1,5 km. Ciągle zachodzę w głowę czemu w zwykłą niedzielę nie ma takich tłumów. Zamiast Zoo było Wesołe Miasteczko i gofry. A w poniedziałek dziadkowie obdarowali swoją wnusię wymarzonym prezentem, o którym ciągle opowiadała o hulajnodze. Teraz jesteśmy na etapie opanowywania sztuki doskonałej jazdy na hulajnodze i idzie całkiem dobrze. A mamcia, ze dzieckiem jest również zafundowała sobie wizytę u fryzjera.
I tak u nas było fajnie, ba ciągle jest bo pogoda nas rozpieszcza, za oknem piękne słońce, żar lejący się z nieba i słupek rtęci powyżej 30, ale zdecydowanie to lubię :)
Teraz czekamy na Lulciowe urodzinki, a będą wyjątkowe bo ona taka strasznie świadoma jest już, ale to już wiecie. Doczekać się nie może i na każdym kroku gdzie nie pójdziemy wszystkim napotkanym osobą opowiada,że będzie miała urodziny, że będą prezenty (a lista jest długa, ech szkoda gadać), tort i mufinki, które zaniesie do żłobka. W czerwcu mamy również naszą kolejną rocznicę ślubu i urodziny bliskich nam osób, nie ma co lubię czerwiec.
Szczypta o Mnie
5 komentarze
To się u Was dzieje...U nas niestety Dnia Dziecka się nie obchodzi, nad czym mocno boleję. Nie byłabym jednak sobą, gdybym Stefkowi małej niespodzianki nie zrobiła :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że byłam wzruszona słowami piosenki śpiewanej przez Lulcię. Również bym była. A jeszcze ten ''uskrzydlający motyl'' od męża i romatycznie się zrobiło :)
p.s.We Włoszech nie można przynosić własnoręcznie wykonanych wypieków do placówek oświatowych.
Cieszę się, że u Was już tak dobrze :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda nam się spotkać!
Szczęściara z Ciebie:) Najlepsze życzenia urodzinowe od nas:) Uściski dla dziewczynek a dla męża ukłon za wspaniały prezent !
OdpowiedzUsuńJa tez lubie czerwiec, bo zawsze sie w tym miesiacu urlopujemy ;) zazdroszcze tego wystepu Lulci, moze I ja kiedys sie doczekam...
OdpowiedzUsuńOj jak słodko :) Moja Kalina też mówi "Mama, kocham cię", ale ona sobie moze jeszcze nie zdaje sprawy z tego, co mówi.
OdpowiedzUsuńMAsz szczęśliwą kochającą Cię rodzinę. Skarb masz po prostu :*
Skoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.