Karmienie piersią
czerwca 07, 2015Będąc w ciąży (tej pierwszej z Lulcią, bo w drugiej z Calineczką było oczywiste, że karmić piersią będę) wiedziałam, że będę karmić piersią byłam na to
nastawiona psychicznie. Bardzo dużo mi wiedzy dostarczyły zajęcia w
szkole rodzenia. Gdzie najważniejsza rada nie kupuj i nie miej żadnej butelki w domu, bo butelkę zawsze zdążysz kupić, bo jak karmienie piersią nie będzie iść to masz pod ręką butle i mleko, a jak nie będziesz mieć butli będziesz walczyć. Do porodu stworzyłam plan porodu, w którym zawarłam,
że nie chce by mojemu dziecku była podawana mieszanka mlekozastępcza i
smoczek oraz, żeby pierwsze karmienie odbyło się podczas kontaktu skóra
do skóry. I udało się córcia ładnie ssała pierś więc udało nam się.
Problem pierwszy pojawił się gdy w szpitalu miałam nawał pokarmu, ale
dzięki pomocy położnej mleko odciągałam laktatorem do momentu odczucia
ulgi w piersiach. Początki były lekko bolesne miałam popękane brodawki i
krwawiły mi, ale i to przetrwałam. Pierwszy poważny kryzys przyszedł w
domu gdy w piersi zrobił się zastój. Był weekend żadna wypożyczalnia
laktatorów nie miała. Tatko kupił mi jakiś ręczny laktator w aptece, ale
z piersi nic nie chciało wypłynąć, były twarde jak kamienie. I tu
pomocną radą okazała się pani z wypożyczalni laktatorów. Gorącą butelką z
wodą masować pierś od góry do dołu w kierunku sutka na zmianę z butelką ciepłym prysznicem i udało się zaczęło wypływać
mleko. Kryzys pokonałam. I wszystko gdy wyglądało pięknie. Pojawiła się
nasza feralna przygoda ze szpitalem i ostrą biegunką może kiedyś opowiem
i tygodniowy pobyt w szpitalu z 2 miesięcznym dzieckiem i diagnoza
lekarza by odstawić od piersi dziecko na 3 dni i zobaczyć jej wyniki bo
może moje mleko uczula. Tak bardzo nie chciałam, ale dy Lulcia miała ciągle biegunkę, a lekarze nie mogli znaleźć przyczyny musiałam to sprawdzić. Podjęłam próbę w sumie 4 dni nie karmiłam,
pokarm regularnie odciągałam i mroziłam, by zachować laktację. Na szczęście okazało się, że mój pokarm nie uczula. A powrót
był straszny dziecko moje przez 4 dni przyzwyczaiło się do butli bo
łatwiej szybciej i piersi za nic w świecie ssać nie chciało. Telefon do
doradcy laktacyjnego Pani Katarzyna Gontarek i tu jeszcze raz jej
dziękuje. Zapisane na wizytę w piątek była środa i rada od doradcy pod
żadnym pozorem nie dawać butelki tylko dokarmiać łyżeczką i piersią.
Efekt moje dziecko nic prawie nie zjadło od środy do piątku, tak strasznie się martwiłam, że z głodu padnie, ale doradca powiedział, że nie da się niemowlaka zagłodzić, będzie oszczędzał siły. I tak się stało ona ciągle spała nic nie robiła tylko spała. I w
piątek na wizycie u doradcy udało się dostawić do piersi i zaczęła na
nowo uczyć się ssać. Wizyty nasze trwały 2 miesiące pierwszy miesiąc
mało co jadła, ciągle spała. Jadłagłównie w nocy na śpiocha przystawiałam ją co
godzinę, oczy miałam na zapałki, ale ja się zawzięłam i powiedziałam sobie, że wrócimy do
karmienia. I udało się po miesiącu walki i pomocy doradcy laktacyjnego. A
było ciężko bardzo. Kiedy widziałam, że dziecko nie chce ssać, nie
przybierało przez miesiąc czasu na wadze ani gr to żal ściskał, ale
udało się i tak karmiłyśmy się 18 miesięcy.
Teraz po raz kolejny mam możliwość karmienia piersią, nie było zresztą innej opcji. Choć strasznie się bałam, obawiałam się okropnie, bo poród przedwczesny, bo wcześniak, który nie potrafi jeszcze ssać, bo brak laktacji trzeba ją rozruszać. Wiele pytań, rozterek, ale ja od razu podjęłam się walki o tak ważne mleczko dla mojego wcześniaczka. Na drugi dzień po cc kiedy już mogłam usiąść poprosiłam o spotkanie z doradcą laktacyjnym tym samym, do którego chodziłam z Lulcią. Otrzymałam laktator na wyłączność i dobę po cc pod razu przystąpiłam do pobudzania laktacji w systemie 7-5-3 minuty z każdej piersi na zmianę ( zaczynamy np: od lewej piersi 7 minut odciągamy, po czym rzechodzimy do prawej piersi i znów kolejne 7 minut, potem wracamy do lewej na 5 minut, następnie do prawej też na 5 minut i na koniec lewa 3 minuty i prawa tyle samo). Pierwsza próba i udało się ściągnęłam chyba ok 30 ml siary, więc był to ogrom, bo nasza Calineczka na początku otrzymywała sondą 2 ml. Nawet sama doradca laktacyjny powiedziała, że to bardzo ładna ilość siary. Odciągać miałam tak przez 10 dni co 3 godzinki oczywiście jeśli laktacja się pobudzi. Na szczęście się pobudziła. W szpitalu w 5 dobie zaczęłam nawet na jednorazowym odciąganiu uzyskiwać 50 ml. Mój maleńki dzidziuś nie był w stanie przerobić tej ilości mleczka, więc było mrożone, oczywiście w specjalnych do tego przeznaczonych torebkach i pojemnikach na pokarm.
Pokarm dla zdrowego dziecka
- do 8 godzin w temperaturze pokojowej (do + 25˚C).
- do 2–5 dni w lodówce w temperaturze do + 4˚C. Warto pamiętać, że temperatura na różnych półkach lodówki może być różna i zawczasu ją zmierzyć.
- do 2 tygodni w zamrażalniku lodówki w temperaturze –10˚C.
- do 6 miesięcy w zamrażarce w temperaturze od – 18˚C do – 20˚C.
- do 1 godziny w temperaturze pokojowej (do + 25˚C).
- do 48 godzin w lodówce w temperaturze + 4˚C.
- do 7 dni w zamrażalniku lodówki w temperaturze do – 10˚C.
- Do 3–6 miesięcy w zamrażarce w temperaturze od – 18˚C do – 20˚C
Mleczko do szpitala dostarczałam na początku codziennie, bo tak jak pisałam nie było tego dużo, a każde odciągnięcie musiało być w osobnym pojemniku, torebce. Kiedy laktacja się rozkręciłam mleczka przywoziłam dużo więcej jednorazowo jak np: uzbierałam z całego dnia i personel szpitalny opisane mleczko odpowiednio przechowywał w zamrażalce. Na karmienia było wyciągane podgrzewane i przelewane do szpitalnej, szklanej butelki, z nowym jałowym smoczkiem. Tego czego nie zjadłaś szło do rur, bo dwa razy odciągniętego mleczka nie można podawać.
W szpitalu kiedy Calineczka uczyła się ssania butelki zawsze przed karmieniem z butli moim mleczkiem był kontakt z cysiem, z początku było przytulanie, prawdziwe pierwsze karmienie zakończone sukcesem 2.04. I potem już poszło, a 5.04 po karmieniu piersią nie dostała butli i tak do 18.04 karmiłyśmy się w szpitalu na zmianę piersią i butelką. Po wyjściu ze szpitala bardzo się tego bałam, obawiałam czy się wszystko uda, bo szpital to szpital, tam personel medyczny, a w domu same jesteśmy zdane na siebie. Pamiętam, że pierwsze karmienie nie udało się piersią, nie chciałaś ssać, odwracałaś głowę, męczyłyśmy się z godzinę, w końcu podałam mleczko butelką. Najedzona zasnęłaś kolejne karmienie już cycuś i tak już zostało i trwa do dziś, czyli niebawem stukną nam 2 miesiące karmienia cysiem. Jestem szczęśliwa strasznie. Ty zresztą też, otwierasz swój dziubek średnio co 3-4 godzinki i jesz z wielkim przejęciem w końcu to nie lada zadanie. Czasem jak mama gdzieś musi wyskoczyć zostajesz z babcią i całkiem ładnie dajesz radę ciągnąc butle z maminym mlekiem, bo zapasy w zamrażalniku ciągle mamy. A ja śpię spokojnie bo wiem, że dostajesz to co najlepsze moje mleko. Dzięki niemu rośniesz jak na drożdżach i dziś już podwoiłaś swoją wagę urodzeniową ważysz 3680 gr :)
Na koniec moje przemyślenia co do karmienia, bo miałam tą możliwość spróbować karmienia mm, piersią. Mleko modyfikowane dla mnie podczas pobytu w szpitalu najgorszy był sam proces przygotowania. Była to masakra sprawdzić odpowiednią temp wody dodać odpowiednią ilość mieszanki, a cycuś zawsze jest zwarty i gotowy i wygodny. Nic nie mam do mam i dzieci butelkowych jedynie dziwi mnie fakt tego kiedy mama nawet nie podejmuje próby nie wie jak to jest jak to może być karmiąc piersią i od razu wybiera butelkę, tego nie potrafię zrozumieć.
Tak więc walczcie.
Polecam
Szczypta o Mnie
9 komentarze
Karmienie piersią, pomimo tego, że mogą pojawić się problemy, jest pięknym momentem. Zapewne pamiętasz jak opisywałam Naszą przygodę z KP. Nie tak dawno musiałam odstawić Hanię, było tylko jedno karmienie, a raczej leżakowanie mojej córki przy piersi, bo tak naprawdę nic z Niej nie leciało. Gdy stało, co się stało, wróciłam do karmienia, udało się na nowo rozkręcić laktację i jestem szczęśliwa z tego powodu. Jeśli się czegoś pragnie, to nie wolno się poddawać :)
OdpowiedzUsuńP.S No no no, piękna waga Calineczki :)
Ja karmiłam moja małą tylko 3 miesiące i bardzo nad tym ubolewałam. Laktacja po 3 miesiącach po prostu się zatrzymała. Ale Ciebie podziwiam dzielna mamo:)
OdpowiedzUsuńBędąc w ciąży z Nikosiem bardzo chciałam karmić piersią. Niestety pokarmu miałam tak mało (po godzinnej męczarni niecałe 10ml), że kazano mi dokarmiać Nikosia mm i mimo wszystko przystawiać, by pokarm się pojawił. Przystawiałam przez 3 miesiące z doradcą i niestety się nie pojawił. Musiałam zadowolić się mm i to faktycznie było problemem, bo zawsze musiałam mieć ze sobą termos z gorącą, termos z zimną przegotowaną wodą i pojemnik z mleczkiem.
OdpowiedzUsuńZ Lusią też się tego bałam, ale zaraz po cc aż tryskałam pokarmem i tak przez 24 miesiące.
Nie zawsze pragnienia uda się przełożyć na rzeczywistość. A szkoda, bo wiem ile przyjemności dla dwojga niesie karmienie piersią.
Jak wiesz, ja nie mogłam karmić piersią z powodu chemioterapii. Nigdy zatem, przenigdy nie przystawiłam Kaliny do piersi.... Jak sobie to uświadamiam, aż mi czasem głupio, ale niestety,tak właśnie było. Pamiętam jednak, że założenia miałam takie, że będę karmić piersią. Los chciał inaczej.
OdpowiedzUsuńAle wszystkie mamy kp podziwiam, jak czytam te opowieści to podziwiam baaaardzo. Sama nie jestem w stanie ocenić, czy dałabym radę.... Brawa dla Was!
Oj tak, karmienie piersią jest mega wygodne. Obu synków wykarmiłam piersią i teraz mam nadzieję, że trzecie dzieciątko też uda mi się wykarmić piersią. Mleko już wycieka mi z piersi, tylko dzidziuś musi jeszcze z mamy wyjść i będziemy treningować karmienie cycusiem mamusi:)
OdpowiedzUsuńZawrotnie ilości osiągałaś. Ja w pierwszych dobach odciągałam krople. Ale ja chyba w ogóle mam mało mleka, bo moje dziecko nigdy 3 godzin nie wytrzymywało. I nigdy nie odciągnęłam więcej niż 120 ml. Ale mimo tego urósł dzielnie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za zacisniecie zebow i za wytrwalosc. Ja tak bym nie mogla. Starszak byl glodny i wiecznie nieszczesliwy na piersi. Wszystko zmienilo sie jak zaczal dostawac MM .Wreszcie byl najedzony i zadowolony i przesypial noce cale,ale Tobie gratuluje !
OdpowiedzUsuńPrzypomnialas mi moja walkę o pokarm i kp Ciężkie chwile brak wsparcia rodzina (matka siostra btatowe ) daleko...ale udalo mi się i wciaz cycujemy :) Pierwsze odciagniete porcje to bylo po 5, 7 ml do tego na oddziale mala dolarmiano mm wiec ssac nie chciala a moje poersi z laktatorem nie byly kompatybilne..Później nagonka lekarza pediatry zeby dokarmoac bo slabe przyrosty., sluchalam się w obawie przed tym aby nie zaszkodzic malej..przez miesiąc czasu regularnie jadla mm z butli ale okazala się madrzejsza od pediatry mnie i wbrew temu ze z butli latwiej odrzucila ja i znowu moje piersi mialy monopol :)
OdpowiedzUsuńJeny..rozpisalam się. .czemu ja unsiebie na blogu tego wszystkiego nie przezywam?
Dla naszych wczesniaczkow kp jest zbawienne! Wiec sily i wytrwalosci bo bywa roznie.Zreszta sama wies juz jednego mlekolaka wykarmilas :)
Niesamowitą walkę stoczyłaś. Moje problemy z laktacją to przy tym pikuś. Wiele kobiet na Twoim miejscu by się poddało, to super że dałaś radę!
OdpowiedzUsuńSkoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.