Nasze wielkie greckie wakacje część III
sierpnia 31, 2014Jak
wiecie z poprzednich postów wypożyczyliśmy autko na jeden dzień
co by objechać wyspę Kos. Bo wyspa Kos małą wyspą jest:
rozmiary
50 km x 10 km
powierzchnia
ok 290 km kwadratowych
długość
linii brzegowej 112 km
Z
wypożyczalni otrzymaliśmy Pandzinkę fioletową z fotelikiem dla
Lulci koszt wypożyczenia na jeden dzień to 40 euro plus
dotankowanie do pełna benzyny, którą wyjechaliśmy, a było to
całe 17 euro.
Plan
zwiedzania ustalony był dużo wcześniej prze ze mnie z
wydrukowanymi kartkami i zaznaczonymi miejscami na mapie dokąd się
mamy udać wyruszyliśmy w drogę.
Na
początek dotarliśmy do urokliwej miejscowości górskiej Zia, która
mimo, że dostępu do morza nie ma to na przybycie turystów jest
przygotowana. Liczne kramiki i tawerny i cudne widoki z góry.
Z górskich dróg zjechaliśmy by dotrzeć do stolicy wyspy miasta
Kos, na którym znajduje się najwięcej atrakcji do zwiedzania. I
tak zaczęliśmy od zwiedzenia Asklepiejonu oddalonego 3 km od Kosu.
Asklepiejon –świątynia Asklepiosa.
Początkowo była to studnia lub źródło z ołtarzem w świętym
gaju. Później świątynia, obok
której stawiano szpitale i portyki dla
chorych czekających na wejście do świątyni. Jest
to największe stanowisko archeologiczne na wyspie.
A
w Kosie zwiedziliśmy:
Odeon
– w małym amfiteatrze z drugiego wieku naszej ery
organizowane były prawdopodobnie koncerty muzyczne. Odeon został na
nowo odkryty w 1920 roku. Scena otoczona jest 18 rzędami dobrze
zachowanych marmurowych ławek.
Południowo
- wschodnie wykopaliska jest to ogromny teren wykopalisk, na którym
znajdziemy m.in. Gimnazjon - plac sportowy, wschodnie termy, Bardzo
dobrze zachowana mozaikę podłogową, Nimfeum,...
Zamek
Neratzia - budowa wewnętrznego dziedzińca twierdzy rozpoczęła się
w XIV wieku za panowania weneckiego Mistrza Fantino Cueriniego.
Kolejne części twierdzy dobudowywane były już za panowania
Joannitów. A
tuz przed wejściem do zamku stoi najstarsze na wyspie Drzewo
Hipokratesa pod którym według mitologi greckiej Hipokrates uczył
medycyny swoich uczniów.
Agora-była
w czasach antycznych centrum życia publicznego, rynkiem oraz
miejscem gdzie odbywały się zebrania mieszczan. Jednak nie wiele
pozostało z dawnej Agory.
Port
i uliczki handlowe w Kosie, które odwiedziliśmy tego samego dnia
wieczorem (kiedy zjechaliśmy do hotelu, chwilę odpoczęliśmy,
wykąpaliśmy się o 20:30 wyruszyliśmy na wieczorny spacer do Kos,
wróciliśmy w nocy o 1, ale warto było).
Po
zwiedzaniu Kos przyszła pora na Termy Embros, w których woda jest
nagrzana do 49 stopni (więc uwierzcie mi żadna przyjemność przy
takim upale się w nich moczyć, jednak Lulci to nie przeszkadzało
wręcz wolała tam siedzieć niż w chłodnym morzu) nasączona
siarką i siarkowodorami. Dalsza
część naszej objazdówki po wyspie to już dużo mniej ważne
punkt głównie były to inne miasteczka na wyspie jedne z szerokimi,
piaszczystymi plażami inne z wiatrem, który jest rajem dla
kitesurfingowców. Ale zobaczyliśmy i mieliśmy przyjemność tego
dnia kapać się w wodach morza kreteńskiego, odwiedzić
najpiękniejszą plażę Paradise Beach, na której jest miałki
piasek, dno morza delikatnie opada, a woda jest krystalicznie czysta
i zobaczyć jedyne na wyspie słone jezioro Alikes, które jest
naturalnym miejscem życia żółwi i wielu ptaków m.in flamingów,
niestety wraz z pierwszymi promieniami letniego słońca jezioro
wysycha i zamiera jakiekolwiek na nim życie. Tyle
z objazdówki wyspy Kos.
Jednak
po za Kos też wyruszyliśmy na wyprawę statkiem na pobliską
wulkaniczną wyspę Nissiros, na której główna atrakcją jest
czynny wulkan Stefano. I tak mieliśmy przyjemność stąpać po
kraterze wulkanu, nad którymi to unosi się gorąca para. Lulcia
była wniebowzięta i zbierała namiętnie kamyczki z wulkanu mówiąc,
że da babci i dziadkowi mówiąc para. Powiem Wam niesamowite
doświadczenie. Po wulkanie spacerowaliśmy wąskimi, malowniczymi
uliczkami miasteczka. Podróż statkiem również udana przyjemna
morska bryza rozwiewała nasze włosy.
I
na tym koniec. To już ostatnia moja część opowieści naszych
greckich wakacji, które pierwszy raz samolotem na własną ręką i
nie ostatni. Było cudownie, kolorowo, bajkowo, ciepło, miło,
sympatycznie, mimo, że czas nam płynął bardzo wolno chciało by
się więcej. Ale wszystko dobre szybko się kończy i czas najwyższy
było wracać do domu. Podróż nam minęła w spokoju i szczęśliwie.
Jedynie aura panująca w Polsce nie była dla nas łaskawa deszcz i
zimno.
A
Was i siebie zostawiam z porcją naszych wspomnień z wakacji.
Szczypta o Mnie
W drodze na Nissiros
Wulkan Stefano
I wyspa Nissiros
Zia
Asklepiejon
Drzewo Hipokratesa
Zamek
Neratzia
Termy Embros
Paradise Beach
Spotkanie 3 stopnia z ośmiornicą i to moja ręka żeby nie było, milusińskie storzonko
A kiedyś będzie nas więcej...kiedyś będzie nas czworo...:*
19 komentarze
Wakacje pelne wrazen. Marzy mi sie zwiedzenie kiedys Grecji.Poki co Portugalia nadal wsrod faworytow I zapewne znowu wybierzemy sie tam za rok.
OdpowiedzUsuńPiekne wspomnienia I zdjecia. Chodzenia po wulkanie - zazdroszcze :)
A mnie się marzy zwiedzanie Portugalii może za rok kto wie ?
UsuńAle będziecie mieć piękne wspomnienia, świetne zdjęcia
OdpowiedzUsuńNio teraz muszę przysiąść i zrobić fotoksiążkę z naszych wakacyjnych wojaży wprost uwielbiam zdjęcia :)
UsuńMacie co wspominać :) a po tym wulkanie to dziś moi rodzice spacerowali :) A Ty widzę skoczna babka, bo już kiedyś było zdjęcie z Tobą w podskoku. Masz niezłe wybicie bo wysoko skaczesz :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam skoczne zdjęcia i zawsze kiedy jest okazja cykamy je :) Jakie wrażenia rodziców ?
UsuńPiękne zdjęcia a przeżycia i tak pewnie nie do opisania:) Szczypto jaka Ty gimnastyczka jesteś! hehe super :)
OdpowiedzUsuńNio wysportowana ze mnie babka jest, w końcu w LO do klasy sportowej chodziłam.
UsuńJak pięknie :) Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńPięknie to prawda, brakuje mi tych widoczków :)
UsuńKochanie powinnaś być przewodniczką wycieczek :)
OdpowiedzUsuńNa to już teraz za późno. Ale organizatorką jestem :)
UsuńTeraz już wiem gdzie się zgłaszać w razie wyjazdu :)
Usuńteż tam kiedyś pojedziemy :D
OdpowiedzUsuńaktualnie mamy klimat na dogłębne poznanie swego, ale na cudze też się wybierzemy, bo jesteśmy ciekawi świata :)/valium
No my naszą piękną Polskę też zwiedzamy, bo jest co. Jednak na zwiedzanie Polski wybieramy zawsze długie weekendy, a na wojaże wakacyjne resztę świata
UsuńSzczypto zachęcasz tymi wakacjami. Za rok już ja zaplanuje jakieś zwiedzanie z mężem, bo tak blisko, to żal nie skorzystać. A ten wulkan - fajne doświadczenie!
OdpowiedzUsuńPodsumowujac całe Wasze wakacje, zazdroszczę!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCudne wakacje, ale tego wulkanu to bym sie chyb atroche bala.
OdpowiedzUsuńRety! Ale widoki! Ależ Wam zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńI podziwiam - za spacerowanie po kraterze czynnego wulkanu.
Skoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.