Czas wrócić do żywych
maja 28, 2014Na początku dziękuje Wam wszystkim za słowa otuchy to dla mnie bardzo ważne. Dzięki :*
Ostatnio mnie było mało w blogowym świecie, ale chyba mi to wybaczycie, pomału wracam,a raczej próbuję wracać do żywych. W końcu życie toczy się dalej. Każdego dnia wstaję i próbuję żyć normalnie, choć w głębi duszy wiem, że nigdy moje życie nie będzie takie samo. To co się wydarzyło odcisnęło na mnie szczególne piętno, rana wciąż krwawi, wiem, że przyjdzie taki dzień,że rana się zagoi, ale w sercu na zawsze pozostanie blizna. Najgorsze są wieczory, szczególnie te kiedy mój najdroższy mąż musi jechać z bólem serca w delegację. Kiedy spędzam je sama, wtedy myślówa w mojej głowie jest najgorsza, a ja po cichutku łkam w poduszkę, a oczy robią się wilgotne na widok maleńkich dzieciątek i przyszłych mam. I tak minął dzień moich urodzin, które były najgorszymi urodzinami w moim życiu. Za mną Dzień Matki też do najszczęśliwszych, najradośniejszych nie należał, choć dzięki mojej kochanej dziecinie uśmiech się na mojej twarzy mimo wszystko pojawił. Ona potrafi zdziałać cuda i jest najlepszym lekarstwem, na moje ciężkie dni, chwile, najlepszą nagrodą, którą mogłam od życia otrzymać. I dziękuje za nią każdego dnia, że jest nasza. Po prostu KOCHAM :*
I dziś Was zaproszę na wyjątkowy Dzień Mamy i Taty w którym mieliśmy okazję my rodzice Lulci brać udział. Żłobkowe ciocie jak zwykle zapewniły dobrą zabawę i niesamowitą wspólną podróż w nieznane. Tym razem polecieliśmy na Hawaje. Były hawajskie girlandy, hawajskie tańce i śpiewy, a na koniec hawajski poczęstunek i najważniejsze prezenty dla mamy i taty. Mama dostała kwiatka robiony ręcznie, a tata krawat super taty, i wspólnie dla obojga rodziców dostaliśmy czerwone serce pełne miłości od naszej córci.
16 komentarze
Lulcia jest przeurocza I w ogole sliczna z Was rodzinka... :*
OdpowiedzUsuńOj tak, zgadzam się :)
UsuńCieszę się, że powoli jakoś się zbierasz :) Mocno ściskam :*
Piękny masz uśmiech, niech nigdy nie znika z Twej buzi!
OdpowiedzUsuńStaram się by gościł na mojej buzi jak najczęściej :)
UsuńCieszę się, że wracasz do żywych :) Może od przykrych myśli odciągnęłoby Cię spotkanie? Daj znać mailem jeśli będziesz się czuła gotowa i na siłach. Ściskam mocno, a zdjęcia z występów cudne, szczególnie to z Twoim uśmiechem :)
OdpowiedzUsuńSpotkanie jestem na tak i z pewnością w tym temacie się do Ciebie odezwę.
UsuńHej
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem,zostałam na dłużej kiedy przeczytałam co ci się przydarzyło.Nie wiem czy cię to pocieszy,ale przytrafiło mi się to samo,jak mialam niecałe 20 lat.To byla wyczekana,pierwsza ciąża.Tylko ze mnie potraktowano jak śmiecia w szpitalu.Ordynator przyszedł z 10 praktykantami i powiedział ze nigdy w ciąży nie byłam i ze co ja tu w ogóle robię i ze mogę iść do domu.To był koszmar,ale na szczęście pol roku później zaszłam w ciążę i mam teraz zdrowego synka:-)
Witam w moich progach blogowych zapraszam częściej. I przykro mi w związku z tym co przeżyłaś, ale jesteś dla mnie nadzieją, że następnym razem się uda.
UsuńMi również ulżyło, że wracasz do żywych. To bardzo ważne, by zawsze sie podnieść. Znaleźć w sobie siłę i iść na przód.
OdpowiedzUsuńA jeśli stała się tragedia... Cóż... Swoje trzeba wypłakać... W końcu przyjdzie taki moment, gdy ta rana, która w sercu jeszcze krwawi, kiedyś będzie blizną. Śladem.
Po prostu będzie lepiej.
Życzę Ci dużo sił!
Pozdrawiam!
Święte słowa nic dodać nic ująć :)
UsuńCiesze, ze do nas wracasz. Wasza fasolinka na pewno na zawsze pozostanie w Twoim sercu. Wspieram Ciebie jak moge, a ze moge jedynie slowem to chetnie to czynie.Lulinka jest przeurocza...ahhh nie moge sie doczekac kiedy Stefek zrobi dla mnie choc laurke.
OdpowiedzUsuńI za to dziękuje :*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że Jesteś.
OdpowiedzUsuńCudna z Was rodzinka, a Lulcia przesłodziutka!
Trzymaj się dzielnie :*
Cieszę się, że w końcu do nas wróciłaś. Życzę ci samego szczęścia. I widzę, że jesteś twardą kobitką więc dasz sobie radę, nie mówiąc o wsparciu męża i dzieci.
OdpowiedzUsuńMoże to tylko słowa, ale wspieram cię całym sercem, myślę, że na twoim miejscu nie dała bym rady, ale ty ją dajesz i tak trzymaj.
Czytelnicy Cię uwielbiają tak jak ja bo jesteś wspaniała :D
Niestety czasem tak bywa, że nie wszystko układa się po Naszej myśli. Nie rozumiemy krzywdzących wyroków i mamy żal, że właśnie nas spotkało to nieszczęście.
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego dobrego i trzymam kciuki za szczęśliwy powrót w grono uśmiechniętych ;) jeszcze wszystko przed Wami - pozdrawiam!
www.niedoskonaloscperfekcyjna.blogspot.com
Skoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.