Dzień Dziecka - nasz
czerwca 02, 2014Czerwiec się rozpoczął, a z nim moc atrakcji do świętowania. Bo w czerwcu 3 latka Lulci, Dzień Ojca, 5 rocznica ślubu nasza i naszego mieszkanka, urodzinki i imieninki mojego brata i Dzień Dziecka, który już za nami.
A jak go spędziliśmy, a no jak na nas przystało intensywnie. W naszym mieście było kilka imprez do wyboru my zdecydowaliśmy się na dwie, które i tak nam pochłonęły pół dnia.
I tak w pierwszej kolejności odwiedziliśmy Dzień Dziecka zorganizowany przez Gazetę Wyborczą.
I tak obowiązkowo było stanowisko z malowaniem buziek. Lulcia wybrała sama kogo chciała mieć na buźce padło na psa i tak jej śliczna buźka pokryła się czarnymi łatami (jednak farba ze względu na silne słońce szybko się rozmyła i buźkę należało zmyć, zabawy i śmiechu przy tym było co nie miara bo wyglądała jak mama kiedy zmywa tusz do rzęs).
Tu też zahaczyliśmy obowiązkowo o dmuchańce, na których nasza panna hasała ile miała sił, rodzice wzięli udział w konkursie jednak nic nie wygrali, w sekrecie Wam powiem, że konkurs do łatwych nie należał, należało odgadnąć utwór literacki bądź bajkę, do której nawiązywało zdjęcie, na którym było wplecione jedno z polskich miast i postacie na nim. Tu też gościnnie było Zoo z Borysewa ze swymi milusińskimi: alpaki, kuc szetlandzki, kózki miniaturki i owce kameruńskie.
Z jednej imprezy pojechaliśmy na drugą na Miejski Dzień Dziecka.
I tu atrakcji nie brakowało, a pokusiłabym się o stwierdzenie, że było ich dużo więcej. Ale od początku. Była wioska indiańska i własnoręczne wypiekanie placka.
Było malowanie na szkle czarodziejskimi flamastrami i brokatem. Tu dzielnie pomagał tata, bo bez dwóch zdań ma talent, nie to co mama.
Był plac zabaw, ale nie zwykły, nie tuzinkowy, bo w autobusie.
I po raz drugi tego dnia Lulcia załapała się na malowanie buźki. Tym razem była bardziej kolorowa. Była motylkiem.
Były pokazy walk rycerskich, zajęcia sportowe i taneczne, puszczanie baniek mydlanych i mnóstwo gier i zabaw.
Po tym aktywnym przedpołudniu i popołudniu wróciliśmy do domu na niedzielną wiosenną zupę botwinkę.
A Wam jak minął Dzień Dziecka ?
Szczypta o Mnie
20 komentarze
U nas był... katar :/ Ignaś jeszcze za mały na takie imprezki. W sobotę byliśmy na Towarach i tam kupiliśmy mu na Dzień Dziecka prezenciki.
OdpowiedzUsuńA co to Towary ?
UsuńNa następny Dzień Dziecka już Ignaś będzie aktywnie uczestniczył.
U mnie leniwie było. Wypad w miasto sobie darowaliśmy właśnie ze względu na przewidziane tłumy, których ja nie znoszę. Ciekawy pomysł na basen piłeczkowy w autobusie :) Fajnie, że miasto organizuje takie zabawy dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńNo chwali się, że miasto dba o najmłodszych, a plac zabaw w autobusie był super pomysłem.
UsuńWow, ile atrakcji... :)
OdpowiedzUsuńW tym momencie żałuję, że mieszkam na wsi- tu brak atrakcji :(
Nie mogę się doczekać, aż moja Hania podrośnie i również będziemy kombinować, żeby ją zaskoczyć i miło spędzić czas:)
P.S. Ślicznie wyglądałaś- tak promiennie :)
Dziękuje za miłe słowa mojego promiennego wyglądu, staram się, a co do mieszkania na wsi i w mieście wiadomo są plusy i minusy. Ale ja chyba mieszczuch, wieś lubię, ale od święta nie na stałe.
UsuńU nas niestety Dnia Dziecka sie nie obchodzi, w zwiazku z czym festynow typowo dla dzieci brak.
OdpowiedzUsuńPierwszego czerwca poszlismy przywitac nowa ciocie - Miosotis, ktora przybyla do nas prosto z goracej Dominikany.
Co do Waszych festynow - wydaja sie byc bardzo fajne. Autobos z basenem kulkowym-orginalne, NIc tylko pozazdroscic. :)
U Was ostatnio bardzo dużo też się dzieje różnych wypadów, imprez, festynów, nie ma co.
UsuńCudownie widzieć Was uśmiechniętych :)
OdpowiedzUsuńStaram się szczególnie ja. Lulcia lubi się uśmiechać.
UsuńJejciu, ale swietnie tam bylo ... z checia poszlabym z Wami!!! Wygladasz tak swiezo, promiennie no I moja Lulinka jak zawsze slodka !
OdpowiedzUsuńStaram się wyglądać mimo temu wszystkiemu co się wydarzyło świeżo i promiennie i ciesze się, że to widać. Nie chcę mieć wymalowanego smutku na twarzy zawsze i wszędzie chyba, że w samotności.
UsuńO super, świetne zdjęcia. Widać, że dzień dziecka sie udał.
OdpowiedzUsuńWitaj w moich blogowych progach i zapraszam częściej.
UsuńPięknie wyglądacie, ale mieliście cudowny Dzień Dziecka!
OdpowiedzUsuńMy byliśmy na ''Dniach Niepołomic";) Emilka nie pozwoliła pomalować sobie twarzyczki:)
U nas do pewnego czasu też nie było możliwości malowania twarzy Lulcia się bała. Dostałaś maila ode mnie ?
UsuńU Was dzień pełen wrażeń :):) super że córa zadowolona!!!:) czerwiec u Was obfituje w rocznice a u nas maj :)
OdpowiedzUsuń28 maja córa skończyłą roczek a mąż 28 urodziny, spędziliśmy je w Zakopanem, po porowcie pojechaliśmy świętować do rodziców, i dlatego Dzień dziecka upłynął nam na świętowaniu podwójnych urodzinek :):) w skromnym gronie, ale ważne że solenizanci zadowoleni byli.
Ja całą sobotę piekłam pięktory tort,i nawet własną masę cukrową zrobiłam w kilku kolorach do ozdoby:)
A jak ta masę cukrową zrobiłaś ? U nas maj też aktywny bo ja świętuje :)
Usuńmasę robiłam pierwszy raż w życiu i wg mnie mało plastyczna wyszła, a robiłam tak: 450 gr cukru pudru, 18 gr masła, 50 gr glukozy, 30 mln wody, trochę żelatyny. moczyłam żelatynę w wodzie, potem do garnuszka dałam namoczoną żelatynę, masło i glukoze i ropusciłam niezagotowując, dodałam stopniowo cukier puder i zagniatałam. jak chciałam kolor to dałam kilka kropli barwnika spożywczego :) przepis z you tube wziełam:)
UsuńJakoś uciekły mi Twoje posty. Ale nadrobilam :) dzień dziecka cudny, moje dziewczynki chyba nie dałyby pomalować buziol. Buziole dla was :*
OdpowiedzUsuńSkoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.