Zainspiruj mnie Mamo

marca 03, 2015

W mijającą niedzielę miałyśmy przyjemność uczestniczyć z Lulcią w warsztatach Zainspiruj mnie Mamo. Mimo, że w sobotę matka spać poszła dość późno efekt, sobotniej posiadówy z przyjaciółmi, z łózka udało mi się ściągnąć zgodnie z muzyką dobiegającą z głośników mojego phonu czyli o 9:00.
Szybkie śniadanie, podkreślenie oka, ubieranie i fru do auta z Lulcią, tatko został w domu.
Warsztaty rozpoczynały się o godz 11 w Inspiro . Na początku kawka w miłym mamusiowym towarzystwie, zagryziona ciastem. A gdzie podziały się dzieci ? Dzieciaczki w tym czasie słuchały bajek z książki "Zwierzaki Pocieszaki" jeśli bajkie je nie interesowały mogły bawić się w sali obok układając klocki, rysując, bądź jak Lulcia uwiesić się maminej spódnicy. I tak też było moja córcia z początku jak to zawsze bywa musi nabrać odwagi do "obcych" ludzi i tak było tym razem. Uwiesiła się mojej spódnicy, ciągle wołając na kolanka, mając kwaśną minę i wypowiadając co chwilę słowa "do domu". Jednak matka na tyle zna swoją pierworodną, że zagryzła zęby i wzięła na przeczekanie. Opłaciło się :)
Następnym punktem programu było spotkanie z logopedą. Było to nasze trzecie indywidualne spotkanie z logopedą i upewniło mnie, że dokonałam właściwego wyboru co do zmiany logopedy. A tak jako ciekawostkę Wam powiem wadę, którą ma zdiagnozowaną Lulcia zwie się seplenienie boczne, na spotkaniu dowiedziałam się kto w świecie politycznym ma tą właśnie wadę nie leczoną, więc wiem jakie skutki niesie brak terapii logopedycznej, która jest ciężka i żmudna, ale przynosząca efekty. Domyślacie się może o kogo mi chodzi. Po spotkaniu z logopedą nastąpiła długo wyczekiwana chwila przez Lulcię lekcja pokazowa baletu. Czekała na nią odkąd dowiedziała się, że będzie. Lekcja była prowadzona trochę chaotycznie, ale jest to zrozumiałe przy takiej różnej grupie wiekowej dzieci, mimo wszystko Lulci bardzo się podobało, mnie zresztą też skoro ona zadowolona to i ja. Zajęcia z baletu utwierdziły mnie w przekonaniu, że zapiszemy Lulcię właśnie na balet. Ma dziewczyna wyczucie rytmu, lubi tańczyć i się nadaję. W najbliższym czasie wybierzemy się nalekcję pokazową, zobaczymy co na niej powiedzą. Bo moje wyobrażenia to jedno, a praktyka to inne :)
Po balecie był czas na zabawę z ciastoliną. I tu też Lulcia przepadła dosłownie. Były to ostatnie warsztaty, a my wyszłyśmy z sali ostatnie,  dobrze że zaczęli sprzątać, bo podejrzewam, że siedziała by tam jeszcze troszkę. Lulcia z ciastoliny narobiła talerz kopytek, nawyciskała się najróżniejszych ciastek, po cistolinie jeszcze znalazła czas na malowanie i wyklejanie :) Moja artystka.
I tak na zegarze wybiła 15 i czas do domu. A w domu tatko zrobił nam niespodziankę na obiad była


Taką niedzielę to ja lubię :)

Szczypta o Mnie

Może Cię zainteresować również

7 komentarze

  1. No takie niedziele to i ja lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne zajecia :) alez tata zrobil niespodzianke :) mniam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie spędzony dzień, a niespodzianka w domu PYSZNAAAA :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Żałuję, że nie dotarłam, ale nie chciałam zarażać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super spędzony czas i jeszcze taki pyszny obiad na Was czekał :) Tylko pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń

Skoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.

Flickr Images