Pomaszerowała

września 01, 2016

Chciał nie chciał nastał 1 września, a wraz z nim zmiany, zmiany, zmiany. Lulcia wróciła do swojego ukochanego przedszkola, a nasza Calineczka postawiła swoje pierwsze kroki w progach dobrze nam znanego żłobka. Mama natomiast pomału szykuje się do pracy 5.09 zaczynam.

A jak było w żłobku, a więc straty w ludziach są. Nasza Nusia została ugryziona przez kolegę z grupy. Ugryzienie jest tuż pod oczkiem na lewym policzku, oj będzie siniak. Panie przeprosiły i tłumaczyły się tym, że dopiero poznają dzieci i na tego chłopca zwrócą szczególną uwagę. Szczęście w nie szczęściu, że na ugryzieniu się skończyło, ale nie za fajny start. Panie w żłobku przywitały i pożegnały nas z uśmiechem na twarzy i miłym akcentem było to, że pamiętały mnie, że jestem mamą Lulci mimo, że Lulcia pod ich skrzydłami nie była (była w grupie wyżej).
Łzy były za równo Nusiowe jak i matczyne. I chyba z naszej dwójki to Nusia była bardziej dzielna niż ja. Mimo, że znam to od kuchni bo w końcu edukację żłobkową zaczynam nie po raz pierwszy to serce się kroi i łzy same wypełniają oczy gdy patrze na tę naszą odrobinkę, a na tle grupy jest najmniejsza. Ale co  nas nie zabije to nas wzmocni. Zaufanie do placówki mam pełne w końcu z Lulcią spędziłyśmy tam 3 lata to największe obawy to te związane z chorobami. Lulcia była dzieckiem urodzonym o czasie a kaliber chorób jakie przeszła w żłobku był niczym karabin maszynowy. Boje się jak będzie w jej przypadku i już na samą myśl ciarki mi po ciele przechodzą, bo w głowie zaraz roi się od najgorszych scenariuszy jak pobyt w szpitalu. Z jedzeniem panie oczywiście problemu nie miały, do stołu pomaszerowała sama i obiadek zjadła jako pierwsza czując mały niedosyt po sali wodziła za dokładką. Co by panie nie miały tak łatwo i przyjemnie była 2 więc musiały się na dzień dobry zmierzyć z ostrym kalibrem w wielorazówce, ale dały radę, jedna z pań jest położną więc był to dla niej pryszcz.Nie myślcie, że Nusia cały czas płakała było też zwiedzanie i zaglądanie w mysią dziurę, wdrapywanie się na najwyższe z możliwych punktów w sali żłobkowej jednym słowem wszędzie jej było pełno. I tak minęły te strasznie długie 2 godziny. Jutro powtórka. Trzymajcie kciuki za nas !

Szczypta o Mnie

Może Cię zainteresować również

7 komentarze

  1. Dzielna Nusia, trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nusia daje sobie super rade. Biedna z tum ugryzieniem. Trzymajcie sie mocno...

    OdpowiedzUsuń
  3. No kurcze... zostać ugryzionym w policzek? Musiało boleć. Trzymam kciuki za to, żeby choroby omijały Was szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzielna Niusia da sobie radę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W ubiegłym roku moja córeczka przez kilka dni miała manię gryzienia, że aż się bałam po nią chodzić. Na szczęście nie trwało to długo i potem jej przeszło. My wracamy do przedszkola dopiero w przyszłym tygodniu i mam nadzieję, że tym razem obędzie się bez gryzienia :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo dla Calineczki i dla mamy!
    Ja nie dałam rady i odpuściłam z przedszkolem dosłownie na kilka dni przed..

    OdpowiedzUsuń
  7. Antoś 1 września poszedł do przedszkola. Niespodziewanie, bo dzień wczesniej nagle zwolniło się miejsce, mielismy w tym tyg kryzys ale generalnie liczę, że bedzie oki ;)

    OdpowiedzUsuń

Skoro już do mnie zawitałeś, miło będzie jak zostawisz ślad po sobie.
Chętnie poznam Twoją opinię.

Flickr Images