Z R E A L I Z O W A N Y ! ! !
Ostatni mój post w tym temacie zasiał w Waszych głowach ciekawość, ale to było moi zamierzonym celem i dziś się z Wami dzielę swoimi wrażeniami.
Jak było FANTASTYCZNIE. Ale od początku Wam opowiem jak to było. Skok miałam zaklepany na 29.09 na godz 9:00 na lotnisku w Rudnikach k/Częstochowy cena promocyjna razem z filmowaniem. Wyruszyliśmy o 7:15 by się nie spóźnić i całą drogę towarzyszyły nam jebutne mgły i niestety na lotnisku mgła była jeszcze gorsza, widoczność na 50 m. Sok się odbędzie, ale musimy czekać, aż mgły opadną. Zawsze myślałam, że o 9:00, a już o 10:00 mgieł nie będzie, w końcu są wczesnym rankiem, a tu czekaliśmy ponad 3 godz. Przez to wyczekiwanie zmarzłam bo słupek rtęci wskazywał ponad 3 stopnie. I tak zaczęłam od podpisania oświadczenia, dostałam kombinezon, w który miałam się wcisnąć, uprząż, krótkie szkolenie, piątka przebita z instruktorem Rafałem i siup do samolotu. Samolot maluczki pomieścił 6 osób pozycja na pół leżąco. Moment poderwania szybki i dość intensywny i już w górze. Co chwila zerkałam przez okno podziwiając widoki, pomału zaczął mnie ogarniać strach is tres. Na komendę wydaną przez pilota 3 minuty, ciśnienie jeszcze bardziej mi podskoczyło i tak zaczęło się dociąganie pasów, dopinanie do instruktora, a wszystko siedząc wygodnie na jego kolanach. Opcja instruktor-mężczyzna i skoczek-kobieta z siedzeniem na kolanach miało wygląd, zabawnie wyglądała opcja instruktor-mężczyzna, skoczek-mężczyzna :) A najzabawniej wyglądali szczepieni ze sobą dwa chłopy skaczący na tyłeczkach do drzwi samolotu by wyskoczyć :) I słyszę od pilota minuta, gogle założone, pasy dociągnięte, drzwi od samolotu otwarte, siedzimy na skraju samolotu patrzę w dół i czuję swój stres, strach i rosnący poziom adrenaliny i czekam na magiczne słowo go wtedy wskakujemy z samolotu i jest GO ! I 50 sek swobodnego spadania machamy, śmiejemy się, kiwamy, uśmiechamy się do kamerki i czuję wiatr we włosach i to dosłownie, czuję się jak ptak, dotykam chmur, promyków słońca, pęd powietrza jest tak nieziemski, że nie da się tego opisać, nagłe szarpnięcie i otwarcie spadochronu i tu lecimy z 2 min, pomału raz na lewo, raz na prawo, co jakiś czas operując spadochronem miałam tą przyjemność i trzymałam go w rękach. Ziemia i ludzie widoczni na niej co raz bardziej stają się więksi o potrafię dostrzec już swojego męża czekającego na dole nagle komenda przygotowanie do lądowania i dość raptownie pupa zaczyna szorować po zielonej trawce, wylądowaliśmy :) Pogoda mi dopisała zamówiona na specjalne moje życzenie niebo z chmurkami, promyczki słońca, lubią mnie tam na górze, po następne skoki już takiej pięknej pogody nie miały. Przebijam piątkę z instruktorem dziękuje i cała w skowronkach lecę opowiedzieć wrażenia mężowi, bo dzięki niemu i moim przyjaciołom mogłam zrealizować swój prezent marzeń. Dziękuje Wam kochani :* Czekam na następny :)
Szczypta o Mnie